Motywatnik – instrukcja wykonania i obługi

Chyba udzielił mi się ostatni szum na temat motywacji, samorozwoju, pracy nad złymi nawykami i zdrowym stylem życia. Jednak nie zamierzam zasypywać Was “złotymi” radami jak stać się idealnym, bo po pierwsze to niemożliwe (chociaż do doskonałości warto dążyć), a po drugie to mam inny pomysł :). Widziałam różne aplikacje, organizery, kalendarze z naklejkami, książki, poradniki i… mogłabym tak jeszcze wymieniać, aż wreszcie całkiem przypadkiem wymyśliłam coś swojego! Oczywiście wszystkie wymienione pozycje były na swój sposób przydatne, bo choć mnie nie zmotywowały, to chociaż zainspirowały do tworzenia własnej metody na “niemarnowanie czasu”.


Motywatnik to uwaga, uwaga… po prostu zeszyt, którego celem jest motywowanie mnie do:

– efektywnej pracy

– wytrwałego dążenia do osiągnięcia wyznaczonych celów

– dodawania chęci i otuchy, kiedy mój organizm krzyczy, że ma dość 

– wypracowania nawyku organizacji czasu

i pozostawania przy wykonywanej czynności, kiedy przyciąganie kanapy i gazety jest zbyt silne!

Poniżej przedstawię Wam jak go wykonać i jak się nim obsługiwać, aby przynosił odpowiednie rezultaty. Mi pomógł w ciągu dwóch tygodni, a właściwie pomogłam sobie sama, korzystając z tego zwykłego niby zeszytu. Jestem zdania, że każdy powinien znaleźć własną metodę na motywację, więc jeśli jeszcze jej nie macie to może mój MOTYWATNIK pomoże Wam w stworzeniu swojego lekarstwa na lenistwo. Do dzieła!

Dlaczego warto wykonać własny motywatnik?


1. Bardziej szanujemy własny, a nie cudzy wysiłek, więc jak już się przy czymś napracujemy, to lepiej staramy się to wykorzystać.

2. Własnoręczne wykonanie pozwala na najlepsze dostosowanie do własnych potrzeb i jest tu ważna zarówno szata graficzna, jak i dobór merytoryczny.

3. Własnoręcznie wykonany motywatnik + odniesiony sukces to podwójna satysfakcja z samego siebie, a nie podział sukcesu między autora a nas.


Co jest potrzebne?


– zeszyt, notatnik
– kolorowy długopis, najlepiej w ulubionym kolorze
– wyobraźnia i pomysł 🙂

Masz wszystko pod ręką? Świetnie, więc możemy zaczynać!


Jak go wykonać?


1. Zacznij od strony tytułowej! Ma być pozytywna i od razu przypominać o tym, po co jest ten zeszyt. Jak widzisz, to nie musi być od razu dzieło sztuki, więc myśl: “ale ja kompletnie nie umiem rysować…” to żadne wytłumaczenie!
  
2. Każda kolejna kartka to osobna zakładka, która ma inną funkcję, ale ten sam cel, czyli motywację! Możesz nadać im dowolne nagłówki. W moim motywatniku znajdują się następujące tytuły: 

To strona dla długoterminowych planów i wyzwań, do których dążę na co dzień metodą “małych kroczków”. Podzieliłam je na trzy kategorie: rozwojowe, edukacyjne/zawodowe, osobiste. Po co ta zakładka? Żebym w każdej chwili (zwątpienia) mogła przypomnieć sobie do czego dążę!


Po co się starać i dążyć do osiągnięcia postawionych na poprzedniej stronie celów? Nikt nie lubi przecież pracować za darmo, nawet dla siebie, więc co już będę miała z tego mojego wysiłku i pracy nad sobą? Narysowałam na tej stronie kilka ramek i wpisałam w nie: spełnienie, szczęście, satysfakcję…

Aby mechanizm motywacyjny zaczął skutecznie działać, trzeba go najpierw naprawić i ulepszyć. A żeby to wykonać przydałoby się wiedzieć co jest do poprawy. Ta strona to prywatna spowiedź z grzeszków takich jak lenistwo, brak organizacji czasu, odkładanie na później itd. Niby każdy o nich wie i ma je w głowie, ale na papierze, to na papierze- od razu większy wstyd się do nich przyznać. Więc zamiast się do nich przyznawać, lepiej szybko je naprawić.

Metoda małego kija w postaci wytknięcia własnych wad i dużej marchewki, czyli nagród sprawdza się tu idealnie. Nagrody wybierasz sam, ale dysponujesz nimi według tego, co udało ci się osiągnąć. Za lenistwo nagroda nie przysługuje, dlatego najpierw pożyteczne, a potem przyjemne. Taki małe nagrody, jak na przykład czytanie ulubionych blogów, godzina z książką, podwieczorek czy film to bardzo dobre i sprawdzone “mobilizatory” do szybkiego skończenia żmudnych zajęć!


Na tej stronie wypisałam imiona i nazwiska osób, które odniosły sukces, a do tego inspirują do dalszego działania. W chwili zwątpienia warto tu zajrzeć i przypomnieć sobie, że one też nie miały łatwo, a jednak udało im się osiągnąć cel. Moja lista wciąż się poszerza, co tylko świadczy, że sukces wcale nie jest taki niedostępny :).
Na kolejnej stronie umieściłam napis dodający wiary w siebie: “MI TEŻ SIĘ UDA!”, bo w końcu jak sam w siebie nie uwierzysz to kto w ciebie uwierzy? Tylko ty możesz spełnić swoje marzenia!

Na tą stronę nadal zaglądam często…, ale robię co w mojej mocy, żeby jak najszybciej to ograniczyć. To taki psychologiczny “pocieszacz”. Kiedy zajrzałeś już na wszystkie poprzednie strony, to ta jest po to, żeby wyżalić się samemu sobie, że moment lenistwa nadal trwa… 

Ale spokojnie następna strona wybawi cię z opresji! 

Narysuj kilka chmurek i wpisz w mnie swoje marzenia, np. podróżnicze :), a pod spodem dodaj jeszcze kilka słów na rozgrzewkę. Sam najlepiej wiesz, które z nich do ciebie przemówią.

Nadal Ci się nie chce spełniać SWOICH marzeń? Moje są zdecydowanie bardziej kuszące niż kolejne, zmarnowane na lenistwo, chwile!

3. Kolejna strona to lista moich ulubionych cytatów, które zagrzewają do walki o marzenia, mobilizują w dążeniu do celu, ale przypominają, że lenistwo to taki zdradliwy i niewinny pożeracz czasu, zupełnie niepotrzebny w codziennym trybie życia.


4. Ostatni etap tworzenia motywatnika rozpoczynasz na czas nieokreślony. O co chodzi?

Każdego wieczoru piszesz datę następnego dnia, a pod nią plan zajęć, które masz do wykonania. Możesz też najpierw utworzyć listę zadań z dwutygodniowym wyprzedzeniem, a potem na bieżąco wybierać z niej sprawy na każdy dzień. Ważne, aby taką jednodniową listę planować dzień wcześniej, ponieważ rano budzimy się z myślą, że mamy coś do zrobienia i wtedy szybciej zabieramy się do efektywnego działania. W innym razie jest poranne marudzenie, godzinne śniadanie, zakupy, a po południu myśl, że przydałoby się coś zrobić. Oczywiście najczęściej kończy się tylko na myśli…

Dodatkowa opcja związana z listą dzienną:

Codzienny ranking postępów, czyli mała statystyka, ile zrobiliśmy, ale co odłożyliśmy na kolejny dzień. Im więcej “odhaczonych” zadań, tym więcej nagród i większa satysfakcja!

Miłego tworzenia własnego motywatnika lub owocnych dalszych poszukiwać “złotego środka” na osiągnięcie celu! A może macie jakieś inne, niezastąpione metody, którymi chcecie się podzielić?