Szwajcaria w kalejdoskopie, czyli przegląd największych miast

Świat pędzi w coraz szybszym tempie, przyzwyczajając nas do ciągłej gonitwy za doskonałością, pięknem i szczęściem. Te trzy wartości mają wspólną cechę- trudno je osiągnąć, a jeśli już się uda, szybko przemijają… Tym nieco filozoficznym wstępem, rozpoczynam obiektywny post podsumowujący szwajcarskie miasta, które wzajemnie prześcigają się na szczeblach drabiny perfekcji. Poniżej przedstawiam mój własny ranking pięciu znanych miast Szwajcarii.







Na pierwszym miejscu plasuję Lozannę. To miasto urzekło mnie swoją południową, ciepłą atmosferą. Spacerując wąskimi uliczkami Starego Miasta oraz podziwiając z placu dwunastowiecznej katedry kolorowe okiennice kamiennych domów, wyrastające spomiędzy wzgórz, czułam się niczym nad Morzem Śródziemnym.




Drugie miejsce zajmuje stolica kraju- Berno. Zaskoczyła mnie tu obecność niedźwiedzi w samym sercu Starego Miasta, które są bezsprzecznym symbolem Berna. Oczy nacieszyła malownicza rzeka Aare o pięknym, turkusowym odcieniu, ochłody w upalny dzień dostarczyły długie podcienia na jednej z głównych ulic, refleksji dodały liczne miejskie fontanny, z którymi wiążą się ciekawe historie, a przed zagubieniem obroniła majestatyczna wieża zegarowa. Ale Berno ma do zaoferowania znacznie więcej. W końcu nie bez powodu miasto to zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

 

 

 
Trzecią pozycję zajmuje Lucerna. Kiedy zamknę oczy nadal widzę w myślach kolorowe klomby kwiatów, zadbane, odrestaurowane kamienice z zabytkowymi malowidłami, drewniany Most Kapliczny na rzece Reuss, który wbrew pozorom nie łączy jej brzegów najkrótszą drogą oraz malowniczą taflę Jeziora Czterech Kantonów.
Pamiętam też zabawną sytuację kiedy spacerując leniwie wspomnianym mostem, śmiejąc się z przedstawionych alegorii średniowiecznej śmierci, nagle zorientowałyśmy się z koleżanką, że nasza grupa zniknęła w głębi jednej z wąskich uliczek. Biegłyśmy wtedy przez Stare Miasto, aż w końcu znalazłyśmy ich na jednym z placów. Z tamtej pogoni, nie wiem dlaczego, pamiętam tylko omijane na straganach słoneczniki …
 



Przedostatnie miejsce przyznaję Genewie. Spędziłam w tym mieście chyba najwięcej czasu. Na pochwałę zasługuje m.in. jej położenie nad Jeziorem Genewskim. Wrażenie robi wysoka fontanna, zegar kwiatowy i wiele innych zabytków Starego Miasta. Jednak najbardziej w Genewie lubiłam poranki, kiedy z zaciekawieniem obserwowałam ludzi spieszących do pracy- mężczyzn, którzy w garniturach jechali na deskorolkach lub kobiety w eleganckich sukienkach, podążające na skuterach. Co więc sprawiło, że Genewa jest na czwartym miejscu? Chyba poczucie bezpieczeństwa, którego czasami mi tam brakowało…

 



Ostatnią pozycję zajmuje Zurich. Nie chcę pisać o nim negatywnych opinii, gdyż byłam tam zaledwie parę godzin, ale to miasto zupełnie mnie przytłoczyło. Wszędzie było mnóstwo ludzi, co sprawiło, że ledwo mogłam przejść chodnikiem. Ktoś biegł, ktoś krzyczał, przepychał się… sytuacja nieco poprawiła się dopiero w wąskich uliczkach z urokliwymi restauracjami po obu stronach przejścia, jednak i tak mam co do tamtego miejsca mieszane uczucia…

 



To na tyle, jeśli chodzi o opis największych miast Szwajcarii. Jeśli chcecie oderwać się od ich ulicznego zgiełku, udajcie się na Stare Miasta, które w większości mają piękną zabudowę i są nieco spokojniejsze lub… odwiedźcie ciche, alpejskie miejscowości. Możecie to połączyć z aktywnym wypoczynkiem nad wodą- tu polecam malownicze miasteczko Interlaken albo z górską wspinaczką- początek trasy na Gornergrat ma miejsce w miejscowości Zermatt o prawdziwie alpejskim klimacie!
 
Pozdrawiam, 
Turkusowa