Bydgoszcz i Toruń- co warto tam zobaczyć?

Toruń dzięki gotyckiej starówce wpisanej na listę UNESCO, piernikom i planetarium jest częstym celem weekendowych wycieczek. My postanowiliśmy dołączyć do niego Bydgoszcz. Nigdy nie byliśmy, jak już to przejazdem, a przecież to 8 co do liczby mieszkańców miasto w Polsce. Przeznaczyliśmy jej jednak tylko pół dnia, pozostałe półtora oddając Toruniowi. Dlaczego tak ważne były tu właśnie takie proporcje czasowe? O tym przekonaliśmy zaraz po wyjściu z pociągu…

Bydgoszcz

Podchodzimy do niej bez oczekiwań, oprócz tych stałych, że miło będzie zobaczyć coś ładnego. Ruszamy intuicyjnie ul. Dworcową z PKP w stronę centrum. Mijamy tajemniczo brzmiące Bractwo Inflanckie, sklepy, sklepiki, warsztaty rzemieślnicze, odrapane budynki, nierówne chodniki, niezachęcające zaułki. W końcu docieramy do Brdy z nadzieją, że to nad nią Bydgoszcz rozkwita.

Na pierwszy plan wyłania się potężny budynek Opery Novej. Nieopodal stoi pomnik Łuczniczki, ale o niej jeszcze nieco później. Przechodzimy przez kładkę z kilkoma kłódkami zwaną Mostkiem Zakochanych, mijamy Kaszarnię, Muzeum Archeologiczne, Biały Spichrz, Muzeum im. Leona Wyczółkowskiego, aż docieramy do Bydgoskiej Wenecji.

Kanały Brdy wiją się między poprzyklejanymi do siebie kamienicami. Nie są tak bogato zdobione jak te weneckie, ale mają swój urok. Tym bardziej w słońcu i z żółtym tłem kwitnących właśnie forsycji. Na tarasie jednej mała browarnia, na ścianie drugiej mural z rowerem. Wypatrujemy to wszystko, próbując utrzymać równowagę na chybotliwych okręgach obecnej tu siłowni plenerowej i placu zabaw. Wielki plus tego miejsca to przystosowanie dla niepełnosprawnych. Pierwszy raz widzę plac zabaw przyjazny inwalidom.

 

Wszystko co wymieniłam mieści się na Wyspie Młyńskiej po drugiej stronie od Nadbrzeża Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszcz. Uśmiechamy się do tej nazwy, bo w żadnym innych mieście nie słyszałam o takim towarzystwie, a założę się że pod względem liczebności miłośników Bydgoszcz nie plasuje się w pierwszej dziesiątce miast Polski. Choć wyspa to  typowe miejsce do rekreacji i spacerów, w czasie naszego pobytu (piątek po  południu) świeci pustkami.

Ulicą Ku Młynom, która prowadzi przez most na rzece kierujemy się w kierunku katedry pw. św. Marcina i Mikołaja, w której kilka lat temu w jednej z krypt znaleziono skarb w postaci siedemnastowiecznych monet i biżuterii. Chyba obecni opiekunowie świątyni chcą zgromadzić też duże zbiory monet z XXI w, bo w żadnym kościele nie widziałam jeszcze tylu skarbonek i punktów do zbierania ofiar ;). (a muszę dodać, że ostatnie wyjazdy często mają za cel odwiedzenie jak największej liczby kościołów danego miasta :D).

Z katedry ruszamy na Stary Rynek. Jego najciekawszym elementem jest przebiegający przez niego 18 południk! Oprócz tego nie różni się niczym od innych miejskich rynków, więc szybko go opuszczamy i wracamy nad Brdę. Tym razem prowadzi nas ulica Mostowa. To najładniejszy zakątek miasta. Z mostu widać gmach opery, a po drugiej stronie ostatnie zachowane bydgoskie spichlerze (obecnie muzeum, kiedyś miejsce, któremu miasto zawdzięczało bogactwo i pozycję) i bardzo ciekawą postać kołyszącą się nad nurtem wody.

To Przechodzący przez Rzekę, zamontowany w taki sposób, że utrzymuje równowagę na lince pomimo podmuchów wiatru. Co więcej trzyma w dłoni strzałę, podobno tą którą wypuściła z łuku wspomniana wcześniej Łuczniczka. Takie to oto romantyczne wcielenie Bydgoszczy!

Po obejściu pozostałej części centrum, odwiedzamy wreszcie główny punkt naszego pobytu w tym mieście! Muzeum Mydła i Historii Brudu mieści się na ul. Długiej 13. Zwiedzanie trwa ok. godziny, odbywa się zawsze z przewodnikiem, który zabiera nas w podróż w czasie, od starożytności przez pozostałe epoki. Poznajemy dzięki temu mydło pod najróżniejszymi postaciami, główne zasady higieny poszczególnych okresów, możemy podpatrzeć jak wyglądały pierwsze manufaktury mydła albo przypomnieć sobie czasy zanim w łazienkach stały nowoczesne pralki, a zamiast nich służyły wiernie wielofunkcyjne Franie!

W czasie zwiedzania jest także czas na własnoręczne zrobienie mydełka! Wszystko to w cenie wstępu- 15 zł. Przy muzeum znajduje się także sklepik, gdzie można nabyć więcej mydełek.

Skąd w Bydgoszczy pomysł na takie muzeum? Od kilkudziesięciu lat rozwija się tutaj przemysł chemiczny, pierwszy proszek do prania marki Persil powstał właśnie w tutejszych zakładach.

 

Pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem co około pół godziny kursuje kolejka. Przejazd trwa 45 min. Do centrum Torunia co kilka minut odjeżdżają autobusy, bilety można kupić w środku. Ale zakup w autobusowym automacie to przeżycie samo w sobie :D.

Wspominam o autobusach, gdyż PKP w Toruniu jest oddalone od centrum o ok. 2 km. Wieczorem okolica dworca nie zachęca do spacerów, no chyba że ktoś szuka jeszcze większych przygód niż automaty biletowe.

Wszystkie wymienione punkty zaznaczyłam na mapce, którą znajdziecie pod tym linkiem.

Toruń- “Gotyk na dotyk”

Dzień  I

W Toruniu spodziewałam się pierników, miejsc związanych z Kopernikiem i wszechobecnego gotyku. Tym czasem pierwszym punktem poznawania miasta stają się 8-metrowe wydmy, zwane Górami Piekarskimi! Można się tam poczuć jak przed wejściem na nadbałtycką plażę, tymczasem po ich przejściu pozostaje już niedaleka droga do centrum miasta.

 

Docieramy do niego, mijając ciekawą bryłę Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki, Teatr Horzycy i zabytkowy Hotel Polonia.

Skąd już kilkaset metrów i jesteśmy na Rynku. Centralnym punktem jest Ratusz Miejski i pomnik Mikołaja Kopernika. Podobno nie został wzniesiony jako upamiętnienie jego astronomicznej rewolucji jak głosi napis pod pomnikiem, ale jako podziękowanie za założenie przez uczonego pierwszego toruńskiego wodociągu. Warto zobaczyć także bogato zdobioną Kamienicę Pod Gwiazdą, gdzie mieści się Muzeum Orientu, kościół św. Ducha czy Pomnik Flisaka, który według legendy ochronił miasto przed inwazją żab. W Toruniu znajduje się także Dwór Artusa. Zimą mijaliśmy taki budynek w Gdańsku, ale nie zgłębialiśmy historii “właściciela”. Tym razem szukamy zacięcie, kim był ów Artus, że stawiał sobie dwory w różnych miastach Polski. Okazuje się jednak, że nazwa powstała na cześć króla Artura, a same “dwory” to miejsca spotkań lokalnych kupców.

W pobliżu znajduje się także słynna naleśnikarnia Manekin. My jednak jesteśmy zbyt zmarznięci, bo toruńska wiosna wita nas dwoma stopniami z rana, więc wybieramy gorący żurek w barze “Małgośka”, który także mogę polecić.

Na początku ul. Żeglarskiej stoi pocieszny Osiołek z brązu, upamiętniający znajdujący się tu przed wiekami miejski pręgierz. Nieco dalej znajdziecie kilka sklepów z toruńskimi piernikami, w tym jeden z wyrobami Żywego Muzeum Piernika.

My kierujemy się jednak w inną stronę, w kierunku ruin kościoła św. Mikołaja. Znajduje się przy nich makieta miasta wykonana z przetopionych kluczy mieszkańców Torunia. Stamtąd krętymi uliczkami pełnymi gotyckich kamienic z drewnianymi figurkami w oknach docieramy na Rynek Nowomiejski w samo centrum parady wojska. Mijamy zakręcaną kolejkę po grochówkę i dochodzimy do Placu św. Katarzyny. Zwiedzamy tam kościół garnizonowy, a potem idziemy już prosto nad Wisłę! Po drodze rzucamy okien jeszcze tylko na ruiny Zamku Krzyżackiego z jedną z najstarszych wartowni na Kujawach.

Wzdłuż Wisły ciągnie się Bulwar Filadelfijski, na pamiątkę współpracy z odległą Filadelfią, w której podobno także kryje się polski akcent- Trójkąt Toruński. Idąc nadbrzeżem można podziwiać pięknie zachowane mury obronne i baszty. Kiedy wiatr za bardzo da się we znaki, można szybko uciec przez jedną z bram miasta i znów schować się w plątaninie gotyckich budynków.

Warto sprawdzić swoją umiejętność trzymania równowagi, próbując oprzeć się plecami i postać nieruchomo pod Krzywą Wieżą! Tak, tak, nie tylko Włosi posiadają tą atrakcję! Ta nasza została według legendy wzniesiona przez krzyżaka w ramach pokuty za popełnione grzechy. Niestabilny grunt spowodował pochylenie  budynku (o prawie 1,5 m!) na przestrzeni lat.

Najbardziej okazałą gotycką świątynią jest natomiast potężna jak na optycznie strzelisty i lekki gotyk Katedra śś. Janów.

Popołudnie spędzamy w Planetarium im. Dziewulskiego i Centrum Sztuki Współczesnej. Oba budynki znajdują się przy ul. Sikorskiego, naprzeciwko siebie. Wstępy na seanse w planetarium są w bardzo przystępnych cenach, a repertuar zaciekawi nie tylko dzieci.

W Centrum Sztuki Współczesnej można obecnie oglądać zagraniczną wystawę Mariny Abramovic “Do czysta”. To prawdziwa gratka nie tylko dla miłośników jej twórczości, bo Toruń to jedyne miejsce w tej części Europy, które gości tą wystawę. Więcej o wydarzeniu możecie zobaczyć na stronie https://marina.csw.torun.pl/.

 

Dzień II:

Znów pokonujemy lasek pośród piaszczystych wzniesień, ale tym razem docieramy na Rynek przez park etnograficzny z Muzeum Etnograficznym. Pogoda dopisuje, więc robimy jeszcze rundkę po Starym Mieście, stajemy pod domem Mikołaja Kopernika i zakupujemy toruńskie smakołyki!

Poprzedniego dnia udało się zarezerwować miejsca na zwiedzanie Żywego Muzeum Piernika (ul. Rabiańska). Modląc się w duchu o grupę bez małych dzieci, czekamy na rozpoczęcie. Pierwsza część dotyczy receptury według której przygotowuje się ciasto na pierniki, poznajemy właściwości kolejnych przypraw, takich jak imbir, gałka muszkatołowa, pieprz. Następnie każdy uczestnik tworzy własne korzenne dzieło. Minusem jest fakt, że nie ma czasu przewidzianego na umycie rąk przed rozpoczęciem prac, jednak potem zajadając pierniki, tłumaczymy sobie, że na pewno ciepło pieca wybiło wszystkie nasze bakterie :P. Po nabyciu fachu piernikowego czeladnika wracamy nad Wisłę! Tym razem w słonecznym wydaniu. Kierujemy się na Most im. Józefa Piłsudskiego, który oferuje piękny widok na panoramę miasta.

Jednak najlepsze okoliczności do jej podziwiania znajdują się na plaży! Chyba Toruń w poprzednim wcieleniu leżał nad morzem, bo nie dość że wydmy, to jeszcze plaże i to z białym piaseczkiem!

Aby tam dotrzeć trzeba zejść ścieżką prowadzącą od PKP. Miejsce zwane jest Kępą Bazarową jest w rzeczywistości wysepką między Wisłą a jej dopływem- Małą Wisełką. Kilka stuleci temu było nazywane Małpim Gajem i podobno wypędzano tam toruńskie nierządnice. Dziś znajduje się tu pomost widokowy i piaszczyste zakola, z których można cieszyć się widokiem miasta!

Idealne miejsce do czekania na pociąg, bo w kilka minut dojdziecie z plaży na perony! A przy okazji można zrobić sobie powtórkę i rozpoznawać wszystkie odwiedzone punkty!

Bydgoszcz i Toruń- co warto tam zobaczyć

Tutaj dodaję link do mapki Torunia, z której korzystałam w trakcie zwiedzania.

O ile w Brdzie musi upłynąć jeszcze trochę wody, aby leżąca nad jej brzegami Bydgoszcz stała się atrakcyjnym turystycznie miejscem, o tyle do Torunia planujemy jeszcze powrócić, bo zostało tam jeszcze kilka miejsc, których nie zdążyliśmy odwiedzić. Jeśli chcecie spędzić wiosenny weekend w spokojnym miejscu, z przestrzenią do spacerów to nasza trasa się poleca!

Tutaj znajdziecie zakładkę, gdzie opisałam moje pozostałe krótkie wypady do polskich miast!