Co się wydarzyło w schronisku Orle?

Góry Izerskie są miejscem niezwykłym. Obrośnięte legendami, osnute tajemniczymi mgłami i porośnięte nieprzemierzonymi połaciami lasu, koją oczy łagodnymi kształtami, dając to, czego człowiek z miasta potrzebuje najbardziej: świeże powietrze, ciszę, zieleń. Ale oprócz walorów przyrodniczych, Izery chowają w sobie wiele miejsc z duszą. Do jednego z nich zabiorę was dzisiaj.

Bagna Babilonu

Dawno dawno temu, kiedy w Szklarskiej Porębie nie sprzedawało się jeszcze zabawek przywożonych z Państwa Środka, a między drzewami porastającymi Izery łatwiej można było spotkać cień Ducha Gór niż odciski turystycznych klapków, istniała osada Babelsbruch. Mieszkało w niej kilkanaście rodzin rozlokowanych w kilku chatach. Nazwa osady po polsku oznaczała Bagna Babilonu, gdyż podmokłe tereny obejmowały wówczas większą część powierzchni Gór Izerskich.

Dolina Karola

w 1754 r. rodzina Preusslerów na polecenie właściciela okolicznych ziem przeniosła tutaj swoją hutę szkła Carlsthal z Białej Doliny, bo oprócz torfowisk teren ten obfitował także w kwarc. Produkowano tu szkło bezbarwne i kolorowe, wykorzystując metodę zaczerpniętą z samej Wenecji. W najlepszym okresie huty pracowało w niej stu ludzi, którzy zaczynali swoją pracę na dźwięk dzwonu obecnego w wieży strażniczej.

Co się wydarzyło w Schronisku Orle

Wieża ta do dziś góruje nad wejściem do Orla, a dzwon w późniejszych latach służył także jako sygnał kierujący zagubionych we mgle wędrowców do bezpiecznego schronienia. W osadzie mieszkały rodziny hutników, znajdowała się nieobecna już dziś gospoda, kilka zabudowań gospodarczych oraz dwie strażnice.

1890 r. zakończył okres hutniczego przemysłu, a Orle zmieniło się w leśniczówkę.

Z nastaniem II wojny światowej stacjonowało tu niemieckie wojsko. Powstały dwa nowe budynki dla służby granicznej, ale architektonicznie zaprojektowane w stylu sudeckim.

Wojskowy nadzór utrzymał się aż do końca stanu wojennego. Ludność cywilna miała tu zakaz wstępu. Wyjątek robiono tylko z okazji przebiegającego tędy corocznie Biegu Piastów.

Pod koniec lat 80-tych Orle nie istniało nawet na mapach. Nikt tu nie przychodził, bo do pozostałości osady nie prowadził żaden oficjalny szlak. Na suficie rozprzestrzeniał się grzyb, przez dziury w dachu można było obserwować rozgwieżdżone izerskie niebo, a w oknach ubywało  wszechobecnego niegdyś tu szkła.

25 lat później ciężko w to uwierzyć. Kiedy po godzinie marszu w padającym mokrym śniegu, mgle i w przemoczonych butach, z których wodę mogłam wylewać, pierwszy raz docieram do Orla jeszcze nie wiem, że magia tego miejsca zostanie już we mnie na zawsze.

Dzieje schroniska

Tą magię stworzył obecny właściciel osady Orle- Stanisław Kornafel. Choć chyba lepszym określeniem byłoby opiekun i gospodarz, który jako student bez żadnego doświadczenia porwał się z motyką na księżyc, kupił schronisko i uczynił z niego miejsce, które skrada serce każdego kto je odwiedza.

Czy wierzycie w przypadki? Ja osobiście tak, a jednak zastanawiam się co sprawiło, że kiedy pierwszy raz w czasie studenckiego wypadu w góry pan Stanisław trafił do Orla, potrafił oczami wyobraźni zobaczyć w nim potencjał? Że zainteresował się kupnem obiektu akurat w momencie, kiedy Orle szukało nowego właściciela. Co więcej był już inny chętny do zakupu. Zrobiono losowanie, które przegrał Kornafel. Opuścił Karkonosze, ale coś go tu przyciągało. Po kilku miesiącach wrócił, żeby zobaczyć jakie zmiany poczynił nowy nabywca. Okazało się, że ten nie podpisał nawet umowy, uciekł, a Orle wciąż czekało na przejęcie…

Schronisko w momencie zakupu było wrakiem. Starym, zniszczonym bublem, do którego nikt się nie zapuszczał. Trafił jednak w młode, zdeterminowane ręce, które ciężką pracą podarowały mu drugie życie. Studenci remontowali budynek własnymi siłami, czasami w bardzo trudnych warunkach dawnych zim, świętując każdy krok naprzód całonocnymi grami i śpiewem przy gitarach. To wtedy między ciepłem kaflowego pieca a oparami ogólnodostępnej kuchni narodziła się atmosfera tego miejsca.

W 1992 r. powstał pierwszy czerwony szlak prowadzący do schroniska. Powołano też oddział nadleśnictwa, później stację badawczą mierząca m.in. ilość opadów.

Miejsce, które otula ciepłem

Misja pana Stanisława została całkowicie zrealizowana. Orle to miejsce przyjazne każdemu turyście, którego nie chce się opuszczać. Czuć to zimą, kiedy o stare mury opierają się pary biegówek, a ich właściciele zajadają gorący żurek przy wspólnych drewnianych stołach. Pod ich nogami biega sympatyczny kundelek, a na wiekowym piecu kaflowym suszy się wszystko od skarpetek po rękawiczki.

Latem jest równie sielsko. Z kuchni dobiegają okrzyki o wydawanych naleśnikach, na dworze pali się grill. O siódmej rano słychać tylko ptaki i płynący tędy strumyk, odnogę Izery. Polana otaczająca Orle pokryta jest złotem kołyszących się powoli traw. Czas zdaje się płynąć gdzieś po drugiej stronie lasu.

Człowiek zostający tam na noc czuje się bogaczem. Może jeść poranną owsiankę, siedząc na trawie nad wodą, wdychając powietrze bez smogu i opalając buzię w leniwych promieniach lipcowego słońca, a kiedy dzień chyli się ku końcowi rozbić namiot pod setkami gwiazd, których tutaj widać aż 2000!

Rezerwat Ciemnego Nieba

To 40 razy więcej niż chociażby we Wrocławiu. A dlaczego?

Od 2009r. istnieje tu Rezerwat Ciemnego Nieba. Drugi taki w Polsce możecie spotkać w Bieszczadach.

Takie obszary służą ochronie środowiska naturalnego przed zanieczyszczeniem sztucznym światłem oraz obserwacjom astronomicznym. Duże miasta sprawiają, że wokół nigdy nie mamy szansy zobaczyć ciemniejszego nieba niż to w czasie pełni księżyca. Co więcej w obszarach ze sztucznym oświetleniem nie ma możliwości ujrzenia gołym okiem wielu gwiazd.

W rezerwatach ciemnego nieba widać ich około 2000, w miastach 200, a w naprawdę dużych aglomeracjach tylko 20…

Sztuczne światło zaburza rytmy dobowe wielu zwierząt i roślin, co niekorzystnie wpływa na ich rozwój czy pory kwitnienia. Dlatego takie rezerwaty pełnią podobną rolę jak klasyczne rezerwaty przyrody.

Pomijając na chwilkę kwestie naukowe i środowiskowe, znajdowanie się w takim miejscu nocą jest po prostu niezwykłym przeżyciem! Warto było wyściubiać nos z namiotu i w zupełnej ciszy kontemplować to cudo natury, który człowiek na własne życzenie sobie odebrał.

Zdjęcie pochodzi z facebookowego profilu Sudety panoramicznie. Zostało wykonane równo rok temu. Polecam ten profil! Przepiękne zdjęcia izerskiego nieba pełnego gwiazd!

Noclegi

Jeśli nie jesteście fanami spania pod namiotem, Orle oferuje całoroczne miejsca noclegowe w dwóch budynkach o różnym standardzie.

Tutaj znajduje się link do cennika: http://orleturystyczne.pl/cennik.html

Cena za rozbicie namiotu na polu campingowym to 15 zł. W tym można korzystać z toalet, pryszniców i czajnika. I oczywiście gitary!

W sezonie w Orlim jest organizowane wiele imprez tematycznych, zjazdów i festiwali. My trafiliśmy akurat na retro rajd rowerowy!

Co się wydarzyło w Schronisku Orle?

Jak dostać się do Orla?

Najłatwiej z Jakuszyc. Ze Szklarskiej Poręby dojeżdża tu Kolej Izerska- najwyżej położona kolej w Polsce!

Później polecam spacer/przejażdżkę rowerową jednym z wielu szlaków narciarstwa biegowego. Dystans to ok. 4-5 km.

Można także, tak jak my tego roku, wybrać szlak pieszy z samej Szklarskiej. Idąc przez Wysoki Kamień czerwonym szlakiem, później przy pozostałości kopalni Stanisław, po 18 km marszu docieramy do Orla.

Jak wam się podoba to miejsce z duszą? Dla mnie wyjątkowe jest to, kiedy będąc tam, mam świadomość jak wiele różnych osób przewinęło się przez jego mury. Stojąc w ciszy kiedy większość turystów opuści Orle, wyobrażam sobie hałas hutniczych pieców, obraz leśniczego powracającego z leśnej służby, stukot wojskowych butów, aż wreszcie dźwięk gitar studentów, którym udało się załatać kolejną dziurę w dachu!