Reykjavik- najbardziej kolorowa stolica Europy

Na blogu powstało już kilka postów o miastach, pt. “Chodź ze mną na spacer po…”, gdzie pisząc wpis udaję, że jesteśmy razem na spacerze na żywo.

Właśnie czytasz post o takiej formie, tylko innym tytule, bo z Reykjavikiem najbardziej kojarzą się kolory!

Płaszcz przeciwdeszczowy i okulary słoneczne! Masz to ze sobą? Jeśli tak, ruszamy!

Myślisz, że te dwa przedmioty nie przydają ci się w przeciągu 5 minut? Rejkiawik może cię zaskoczyć! Ba! Mi się przydały nawet jednocześnie…

Rejkiawik to najbardziej na północ wysunięta stolica świata. Choć w samym mieście i najbliższej okolicy (takim naszym polskim powiecie) żyje 2/3 ludności Islandii, czyli ponad 200 000 osób, nie czuć tu wielkomiejskiego splendoru.

Przedmieścia tak naprawdę są albo nowe, albo w budowie. Obecnie powstaje wiele nowoczesnych biurowców i apartamentowców. Ale ich wysokość kończy się na kilku kondygnacjach. Na horyzoncie wznosi się zaledwie kilka wyższych budynków. Gołym okiem widać, że turystyczny bum spowodował rozwój stolicy. Dźwigi, inwestycje, place budowy. Ale my dziś będziemy spacerować po Śródmieściu.

W każdej stolicy jest muzeum narodowe, muzeum sztuki… W Rejkiawiku pierwszymi napotkanymi muzeami są Muzeum Sag i Muzeum Zorzy Polarnej. Już mi się podoba!

Muzeum Sztuki również znajduje się na kolejnym rogu, ale nie trzeba go odwiedzać ( choć zapewne warto), aby ze sztuką obcować. Takiego zagęszczenia street artu nie widziałam nigdzie indziej!

Wielobarwne murale pokrywają co drugą kamienicę. Ty też nie wiesz któremu z nich robić zdjęcie najpierw?

Po prawej stronie ściany ze sztuką uliczną, po lewej portowe zabudowania w żywych kolorach. Patrz, są też turkusowe! Islandczycy uwielbiają kolory! A to dopiero początek zwiedzania, ledwie minęliśmy port.

Po drugiej stronie zatoki widać wzniesienia masywu Esja. Choć znajdują się zaledwie 10 km na północ od miasta, szybko potrafią zniknąć z pola widzenia zakryte chmurami. Uchwyć je w kadrze, póki je widzisz!

Przed nami plac budowy, ale kiedy go ominiemy, wyjdziemy wprost na nowoczesny budynek Harpy, siedziby Islandzkiej Opery. Budowla jest pierwszym ukończonym projektem większego planu rewitalizacji nadbrzeża. Robi wrażenie, choć na mnie bardziej w środku, a ty co o niej sądzisz?

Reykjavik

Zewnętrzna fasada była zainspirowana islandzką przyrodą i miała imitować leżący nad brzegiem oceanu minerał. Szklane pokrycie ścian pięknie odbija światło, a przy tym jest w duchu eko, bo ogranicza zużycie energii na sztuczne oświetlenie!

Zanim pójdziemy dalej pozwiedzajmy kolejne piętra, różnorodność wykorzystywanych materiałów, gra światła i ta przestrzeń! Harpę trzeba odwiedzić!

Teraz zróbmy chwilę przerwy od ducha nowoczesności. Czas zagłębić się w wąskie uliczki centrum, najstarszej części miasta. Oddalamy się od brzegu zatoki i przepadamy!

Każda kolejna ulica jest bardziej urocza niż poprzednia. Islandzka pogoda nie rozpieszcza, ale Islandczycy potrafią obronić się przed chandrą i długą zimową szarugą!

To miejsce stworzone dla miłośników sztuki ulicznej i kolorów. Odwiedziłam do tej pory tylko dwa  miasta północnej Europy- Malmo i Kopenhagę, ale żadne z nich nie było tak barwne jak Rejkiawik.

Pomimo tylu intensywnych kolorów, nie jest tu kiczowato. Za to przytulnie i bardzo sympatycznie!

Malutkie kawiarenki, księgarnie i sklepiki aż proszą się o odwiedzenie. Choć nie wszystkie. Najsłynniejsza ulica Laugavegur przypomina bardziej jarmark albo nadmorski deptak. Jak dla mnie miejsce przereklamowane, dużo bardziej wolę te boczne, a równie piękne zakamarki!

Powyższe miejsce jest jednak dodatkowo znane wieczorami, gdyż tam znajduje się najwięcej klubów i barów Rejkiawiku. Nie spodziewałabym się tego po tych tradycyjnych drewnianych domkach!

Reykjavik- najbardziej kolorowa stolica Europy!

Oprócz kolorów elewacji i wszechobecnych murali, mój wzrok przykuwają żółte rowery służące jako ograniczenia ruchu drogowego. O! A spójrz tam, nawet ulica jest pomalowana!

Reykjavik- najbardziej kolorowa stolica Europy

Chcę wierzyć, że ten radosny klimat nie został stworzony tylko na potrzeby pochłoniętych “instagramowymi” serduszkami turystów, a Islandczycy także czerpią radość z tego uroku swojej stolicy. Z tego co czytałam w mieście organizowanych jest mnóstwo koncertów i festiwali, ufam więc, że sami mieszkańcy tych kolorowych, drewnianych cudeniek nie znudzili się jeszcze wycelowanymi w ich domy obiektywami aparatów.

Skręcamy w lewo i trafiamy wprost na najbardziej znany widok z Rejkiawiku. To tęczowa ulica powstała kilka lat temu z okazji parady równości.

Podobno malowali ją sami mieszkańcy razem z burmistrzem miasta. Ma symbolizować tolerancję i akceptację dla osób LGBT.

Reykjavik- najbardziej kolorowa stolica Europy

Islandia jest jednym z najbardziej liberalnych krajów pod tym względem. Już od dawna zalegalizowane są tam małżeństwa i adopcje dzieci przez osoby homoseksualne. Co więcej otwarty jest także kościół ewangelicki! Ta tęcza prowadzi do najbardziej znanego kościoła w Rejkiawiku- Hallgrímskirkja.

Ewangelico- luterańska świątynia powstała w latach 80-tych. Jej wygląd również został zainspirowany samą Islandią, a dokładnie bazaltowymi skałami, które często można spotkać na klifach i w otoczeniu wodospadów.

 

Wnętrze katedry jest bardzo minimalistyczne, wręcz surowe. Ozdobne są jedynie potężne organy.

No i przedsionek! Jak widzisz nie jest bogato zdobiony, ale i tak robi wrażenie! O ścianę oparte są warzywa przymocowane za pomocą drewnianych pali…

Zmiana pogody co 5 minut

Jeszcze 15 minut temu chciałam proponować wjazd na punkt widokowy na szczycie katedry, ale przy obecnej mżawce obserwacja Rejkiawiku z góry mija się z celem…

Po powrocie będziemy mogli mówić ludziom, że zdjęcia zrobiliśmy na przestrzeni kilku dni, a nie w ciągu zaledwie godziny. Na każdym ujęciu inna pogoda, jeśli ktoś nie był na Islandii, może się łatwo nabrać!

Kierujemy się teraz w dół w stronę Jeziora  Tjörnin, które przypomina wielkością bardziej staw, no ale nie bądźmy małostkowi.

Jest ono ważnym punktem miasta… Przyspieszmy kroku, bo pada coraz bardziej, moja mapa jest już cała mokra! W jego otoczeniu bowiem znajduje się kampus Uniwersytetu Islandzkiego, galeria sztuki i Ratusz Miejski.

Tak, to właśnie ten betonowy, masywny budynek. Nie przypomina ratusza, jaki kojarzymy z naszych polskich miast. Nie ma ceglanej wieży, zegara, ani starodawnego charakteru. Mi osobiście najbardziej kojarzy się z… parkingiem wielopoziomowym przy galerii handlowej…

Dużo bardziej podoba mi się rzeźba przedstawiająca mężczyznę w garniturze, którego w połowie pochłonął prostopadłościenny skalny blok… Nie wiem, co autor miał na myśli, ale mam nadzieję, że to nie burmistrz Rejkiawiku wracający z ratusza do domu…

Nie żebym wyprzedzała fakty, ale właśnie zobaczyliśmy najważniejsze obiekty turystyczne Rejkiawiku…

A gdzie pradawne zabytki, ruiny, historyczne kamienice, nadszarpnięte znakiem czasu mury???

Jeśli przemknęło ci przez głowę to pytanie, pozostaw odpowiedź na inne okazje.

A teraz co wybierasz? Muzeum Zorzy Polarnej, islandzkiego hot- doga z musztardą, ketchupem i prażoną cebulką czy jeszcze więcej więcej drewnianych domków we wszystkich kolorach tęczy?

Jeśli szukasz informacji praktycznych o innych, mniej miejskich i odległych zakątkach Islandii, zaglądaj tutaj. Już niedługo pojawi się kilka postów, które mogą ci się przydać!