Co zobaczyć na Wyspie Phu Quoc?- informacje praktyczne

Drugi wpis o Wyspie Phu Quoc będzie nieco bardziej praktyczny, ale nie mniej beztroski niż poprzedni. Pokażę wam miejsca, które warto odwiedzić w czasie przejażdżki skuterem, zdradzę miejscówkę z bezludną plażą i owocowym targiem znanym tylko miejscowym oraz podam kilka wskazówek, jak się na wyspę dostać i zorganizować pobyt.

Zacznijmy od początku, czyli dojazdu!

Najłatwiej dolecieć tam samolotem, można także popłynąć promem, ale trwa to znacznie dłużej. Lot na Wyspę Phu Quoc warto zarezerwować kilka/ kilkanaście dni przed wylotem z Polski.

Cena i długość lotu są uzależnione od tego skąd lecicie (loty odbywają się kilka razy dziennie ze wszystkich większych miast), w przypadku wylotu z Sajgonu (Hi Chi Minh) lot trwa około godziny i kosztuje (w naszym przypadku) ok. 100 $/osoba/2 strony.

My wszystkie loty krajowe odbyłyśmy liniami JetStar. Zdarzały się przesunięcia godzin, ale firma zawsze informowała o nich kilka dni przed planowanym lotem. Polecamy :).

Jak poruszać się po wyspie?

Wyspa jest mniej więcej wielkości Warszawy, o czym wspominałam w poprzednim wpisie. Najłatwiej poruszać się po niej wynajętym skuterem lub Grabem (wietnamską wersją Ubera).

Przed terminalem lotniska stoi zawsze wiele Grabów i taksówek, jednak taksówki są kilkukrotnie droższe niż Graby.

Odległości są niewielkie, więc z lotniska do największej miejscowości wyspy (trudno mówić o mieście) Duong Dong dojedziecie w 15-20 min (koszt ok. 140 k dongów). Środkowa część zachodniego wybrzeża to najbardziej zaludniony i rozwinięty turystycznie region Phu Quoc.

Skuter można wypożyczyć w hotelu lub przydrożnych wypożyczalniach. Opłata to najczęściej kilkanaście dolarów na dzień. Stacje paliw są porozrzucane na całej wyspie wzdłuż głównej drogi, więc nie ma problemu, że nagle zabraknie nam paliwa i nie będzie gdzie uzupełnić baku.

P.S. Pamiętajcie, żeby na skuter ubrać długi rękaw i długie spodnie. Ja na początku chciałam jedynie ograniczyć się do kremu z filtrem, ale usłyszałam, że wtedy i tak stanę się czerwoną krewetką po powrocie z wycieczki, więc postawiłam na stylówkę ze zdjęcia ;).

Gdzie się zatrzymać?

Są dwie miejscowości z największą liczbą hoteli i udogodnień dla turystów. Pierwsza znajduje się w pobliżu lotniska, jest mniejsza i spokojniejsza. Cztery kilometry dalej (idąc wzdłuż ulicy, można tam dotrzeć na piechotę) jest większa miejscowość z dużym targowiskiem, marketem nocnym i latarnią morską- Duong Dong. Hotele przypominają te z europejskich kurortów, więc jeśli wyobrażacie sobie małe bungalowy to będziecie zdziwieni.

Jednak jeśli poszukacie, możecie znaleźć coś naprawdę klimatycznego i kameralnego. Nam się udało przypadkiem, ale uważamy, że był to najlepszy nocleg całego wyjazdu.

Hotel Phu Quoc Valley Resort był kompleksem kilkunastu domków z zewnętrzną łazienką (opis i zdjęcia domku w tym wpisie- klik), recepcją, barem i basenem. Całość znajdowała się w środku dżungli, nieco daleko od plaży i głównej drogi, ale dostępny był bezpłatny melex dla gości, który w każdej chwili mógł nas zawieść i odebrać z plaży. Do tego pyszne śniadanka ze szwedzkim stołem, rajskie otoczenie i przemiła obsługa. Rzadko polecam wprost miejsca noclegowe, ale to jest perełka, którą naprawdę warto się podzielić.

Co zobaczyć na Wyspie Phu Quoc w czasie jednodniowej wycieczki skuterem?

Po kilku dniach odpoczynku na plaży na pewno nabierzecie ochoty na zwiedzanie wyspy. Najlepiej robić to, przemieszczając się skuterem, dzięki temu szybko dotrzecie w każde miejsce i będziecie mieć dużą niezależność.

Plantacja pieprzu

Jest ich kilka na całej wyspie, warto zapytać obsługi hotelu o najbliższą. My wybrałyśmy tą zaraz na miasteczkiem, była niewielka, ale chodziło o to, żeby zobaczyć pieprz w naturalnym środowisku i na krzaku, więc cel został osiągnięty. Wstęp był darmowy, na miejscu znajdował się też sklepik, toaleta i mała ekspozycja maszyn do suszenia i przetwarzania pieprzu.

Z ciekawostek mogę wam zdradzić, że wszystkie rodzaje pieprzu pochodzą z jednej odmiany/krzewu, ich kolor zależy jedynie od pory zbioru i techniki przetwarzania. Zielony pieprz zrywa się jako niedojrzały, czarny po zebraniu jest gotowany i suszony, przez co ciemnieje i się marszczy, a biały zrywany jest jako już bardzo dojrzały.

Co zobaczyć na Wyspie Phu Quoc?

Fabryka sosu rybnego

Więzienie i fabryka sosu rybnego znajdują się przy głównej na przeciwko siebie. Warto do nich zajrzeć, jadąc z plaży Sao na południe. W fabryce na pierwszy rzut oka widać ogromne kadzie z sosem, można wejść do budynku, rozejrzeć się, ale mimo podobieństwa wyglądem do portugalskich winnic nie było opcji zwiedzania czy oprowadzania. Obok znajduje się sklepik z gotowymi wyrobami, można tam spróbować sosu na małych łyżeczkach.

Sos powstaje z fermentujących ryb. Najpierw ryby zasypuje się solą, odstawia w miejsce z małym dostępem tlenu i czeka aż puszczą sok. Potem tym sokiem się je zalewa i czeka aż sfermentują.

To bardzo popularna przyprawa w Wietnamie, choć zapach może wiele osób odrzucać. Sos wytwarza się w trzech miejscach w kraju i Phu Quoc jest jednym z nich.

Pozostałości więzienia

Sama historia więzienia jest niezwykle zawiła, ale mam nadzieję, dzięki poniższym informacjom od znajomego historyka (dzięki Darek!) ją zrozumiecie.

“Więzienie zostało założone w 1940r., kiedy wyspa była częścią Indochin, czyli sporej francuskiej kolonii, łączącej Wietnam, Laos i Kambodżę. W tym samym roku, gdy Francja wpadła pod niemiecką okupację, Japończycy skorzystali z okazji i przy współpracy z Niemcami zajęli ten teren dla siebie i utrzymali się także na wyspie do końca wojny. Kolejne 30 lat to czas ciągłych starć i walk. Najpierw wyrzucono Francuzów, potem rozpętała się wojna w Wietnamie (1955-1975) i wkroczyli się Amerykanie. Wyspa należała do Wietnamu Południowego, będącego pod kontrolą wywiadu amerykańskiego. Na kilka lat internowano tam kilkadziesiąt tysięcy chińskich żołnierzy, którzy właśnie przegrali w swoim kraju wojnę domową z komunistami i wycofali się do Wietnamu, aby tam szukać schronienia.

Co zobaczyć na Wyspie Phu Quoc?

W 1970 roku w Kambodży przejął władzę czerwony reżim Pol Pota, który po pięciu latach zmienił swój kraj w tzw. Kampuczę, odizolował go od świata i zaczął wprowadzać brutalnie socjalizm w swoim rozumieniu, był kambodżańskim Stalinem. Nienawidził Wietnamczyków, których kazał masowo mordować i 1 maja 1975 roku najechał Phú Quoc, korzystając z tego, że Wietnam Południowy właśnie przestawał istnieć, podbity przez komunistów z północy. Wyspa była wówczas częściowo południowowietnamskim więzieniem politycznym, założonym jeszcze przez Francuzów. Okupacja wyspy trwała przez rok, po czym Wietnam zdołał ją odzyskać, ale ta inwazja zapoczątkowała serię podobnych konfliktów granicznych i ostatecznie doszło do kolejnej wojny,którą wygrał Wietnam. Do dziś niektóre środowiska w Kambodży uważają, że wyspa powinna należeć do ich kraju.”

Obecnie więzienie jest bezpłatnie udostępnione dla zwiedzających. Zachowały się baraki, w których przetrzymywano więźniów oraz zostały odtworzone makiety przedstawiające tortury, jakim osadzeni byli poddawani.

Naszła mnie wtedy smutna refleksja, że w tym wypadku nawet raj może stać się piekłem i tak naprawdę otoczenie ma znacznie mniejsze znaczenie niż ludzie, którzy nim rządzą i przebywają.

Miasteczko na końcu wyspy

Położone jest na południowym cyplu, do którego przypływają promy pasażerskie. Wstęp do portu kosztuje 5000 dongów, oprócz tego znajdziecie katolicki kościół (całkiem duży jak na wielkość miasteczka i prawdopodobną liczbę wiernych (w Wietnamie katolicy stanowią tylko niewielki procent ludności) oraz kilka knajpek i ulicznych straganów.

Nie wiem co sprawiło, że mam takie odczucia, ale uważam to miasteczko za jedno z przyjemniejszych.

Wyspa Phu Quoc

Chociaż patrząc na zdjęcia już wiem! Słodkie dzieciaczki i jeszcze słodszy sok z trzciny! To była prawdziwa pychotka!

Rajska plaża Sao

Znajduje się w południowo- wchodniej części wyspy. W ostatnich latach stała się bardziej komercyjna. Aby parkować skuter za darmo, należy kupić cokolwiek w plażowej restauracji. Do wypożyczenia są też leżaki. Dodatkowy plus to prysznice i toalety, można zmyć z siebie morską sól z kąpieli i ruszyć w dalszą drogę. Niestety widać też dużo śmieci (w bardziej dzikiej części plaży). Mimo to sama plaża i jej otoczenie są prawdziwie rajskie. Biały piasek, palmy, cieplutka, czysta woda i zielone wzgórza wokół (i instagramowa ławeczka- jak mogłabym o niej zapomnieć 😂, w końcu czekałam w kolejce do zdjęcia 😛).

Wyspa Phu Quoc

Sekretna bezludna plaża

Tą nieco szaloną historię o tym, jak tam dotarłyśmy, opowiadałam już w tym wpisie.

Jeśli nie boicie się wyspiarskich piasków i bezdroży to polecam! Jest przepięknie, ale ciężko tam dojechać rozklekotanym skuterkiem.

Dokładną lokalizację podałam na mapie (klik!).

Wyspa Phu Quoc

 

Targ owocowy dla miejscowych

Przy głównej drodze, kilka kilometrów na południe przed Duong Dong i naszym małym miasteczkiem znajduje się duże targowisko warzywno-owocowe. Były tam najtańsze owoce ze wszystkich miejsc, w których je kupowałyśmy i bardzo miła, niekomercyjna atmosfera, bo oprócz nas nie było tam żadnych innych turystów!

Inne atrakcje, w których nie byłam, ale na pewno warto zobaczyć!

  • Farma pereł
  • plaża z rozgwiazdami
  • nurkowanie/ snorkelling
  • wodospady na północy wyspy (w czasie naszego pobytu wyschnięte, więc odradzano nam wycieczkę do nich)

Informacje praktyczne

W każdej miejscowości znajdziecie knajpki z jedzeniem i sklepy spożywcze lub mini supermarkety, więc nie martwcie się o brak wody butelkowanej i jedzonka. O dziwo toalety (i to w europejskim stylu!) były w każdym turystycznym miejscu.

Jest bezpiecznie i sympatycznie, ja z początku z rezerwą podchodziłam do bezpańskich psów, które na całej wyspie wyglądają prawie identycznie (aż mi się tematy z ewolucjonizmu o wspólnym przodku z liceum przypomniały 😅), jednak na szczęście były zupełnie niegroźne i bardzo leniwe.

Bankomaty znajdziecie na pewno w Duong Dong, w pozostałych miejscach nie pamiętam, wiadomo płatność kartą to rzadkość. Tam wszelkie transakcje toczą się pod parasolem, na środku ulicy, więc gotówkę trzeba mieć!

Waga na lotnisku 🙂

Wszystkie odwiedzone przez nas miejsca zamieściłam na mapie (klik!). 

Jakbyście mieli jakieś pytania to piszcie śmiało, a mi nie pozostaje nic innego jak życzyć sobie i Wam, że kiedyś tą wyspę odwiedzimy! Cudowne miejsce!