Moja droga #1- Potoczyło się inaczej. Na szczęście!

Ostatni rok robił wszystko, aby stać się najgorszym w moim życiu. No cóż, udało się to z wątpliwym skutkiem, bo ja zamiast stawiać mury, postanowiłam budować wiatraki! 
Wiatry były silne i porywiste, więc na energię nie musiałam długo czekać. Uzyskany prąd popłynął w moich żyłach aż do głowy i doznałam mentalnego odkrycia! 
Chcesz pozytywnego zasilenia na początek roku?

Już kilka miesięcy temu pisałam o szczęściu. Złapanym w kolorze nieba, uśmiechu z czarno-białego zdjęcia… Byłam wtedy w trudnym momencie życia, być może jednym z trudniejszych. Nieszczęść przyszło więcej niż para, a ja zawróciłam z pewnej drogi…

Wyobraź sobie ją. Niby turkusowa, ciągnąca się po horyzont, ukierunkowana. Planowałam ją od dawna, wymyślałam skrupulatnie. Jedyne czego pragnęłam, to po prostu nią pójść. Ale będzie fajnie, myślałam. Iść drogą, o której się marzyło. Czułam tą ekscytację wielokrotnie. 

 

Ale nagle usłyszałam donośne: 

– Nie tędy!
– Jak to nie tędy?! Przecież innej drogi nie ma… Jest tylko ta….

 

Myślałam, że życie pozbawiło mnie wyboru, ale okazało się, że było całkowicie odwrotnie…

 


Bez konieczności zmieniania celu, mogłam go zdobyć idąc wieloma różnymi drogami. Moje podróżnicze serce, spragnione bycia w drodze, nagle się poruszyło. Zrozumiałam, że tamta sytuacja dała mi mnóstwo innych szans, zachęciła do kreatywności, większej świadomości nad tym, co dzieje się w moim życiu!


 

Czy mogłoby być coś lepszego? Zamiast jednej, przewidywalnej ścieżki, której przebieg znałam w głowie na pamięć, miałam do wyboru drogi, na których czekały  zupełnie nowe przygody, inspirujący ludzie z pozytywną energią, umiejętności i przygody, których nigdy bym się nie spodziewała!
Ale równie dobrze mogłam zostać na pierwszym obrazku. Zbudować solidny mur prawdziwego buntownika! Obwarować się w ceglanym wnętrzu, zasłonić przed smutnym wzrokiem ten nieodwołalny szlaban.

 

Tylko, co by mi to dało? Na pewno nie uczucie, które posiadam teraz, że moje życie jest niepowtarzalne i fascynujące!
Za chińskim przysłowiem, które mówi:

 

Kiedy wieją wichry zmian, jedni budują mury, inni stawiają wiatraki. 
 
Ja dodaję, że: lepiej mieć solidną porcję energii niż zaciszną strefę gnuśności! 
 
Ale nie żeby od razu na moim życiowym poletku wyrosło nagle stado wiatraków… 

Musiałam je zbudować. Wybór światopoglądu to etap kluczowy i jednocześnie początkowy. Potem zaczyna się żmudna, rzemieślnicza praca nad własną osobowością. Ale jak się człowiek napracuje, zdobędzie nową wiedzę, to doceni osiągnięcie bardziej. Buntowniczy mur to mało wymagająca budowla, więc efekt też nie byłby zadowalający…

I tak, element po elemencie, przęsło po przęśle, kabel po kabelku, stałam się posiadaczką pola wiatraków! Teraz zmiany mi nie straszne, przynajmniej przywieją więcej życiodajnej energii!
 


Wiesz, co jest najśmieszniejsze z tymi wiatrakami? Kiedy zaczęłam wprowadzać w życie powyższe przysłowie przypomniałam sobie, że kilka miesięcy temu w trakcie podróży znad morza, rysowałam migawki z drogi. Jedna z nich przedstawiała wiatraki! Całe pole wiatraków. Nie wierzysz? Zobacz tutaj:

 

Jeśli wiatraki cię nie przekonały, mam alternatywę! 

 

Warto wchodzić na nieznany grunt, pomimo obaw i niepewności oraz próbować nowych doświadczeń, nawet jeśli wcześniej nie braliśmy ich pod uwagę. Życie jest nieprzewidywalne! Czyńmy z tej właściwości zaletę dla siebie.

Ale wybranie nowej drogi i wejście na nią jest jednak tylko początkiem. Ważnym etapem, decyzją, która nie przynosi szczęścia i satysfakcji.

Najcenniejszym momentem, jakiego możesz doświadczyć jest ten, kiedy zatrzymasz się w obecnym punkcie, odwrócisz w stronę początku swojej drogi i poczujesz, że nie chciałbyś być nigdzie indziej!

Takiego uczucia wam wszystkim życzę! Sprawdziłam na sobie i polecam z całą energią wiatrakowego pola!

To pierwszy wpis z serii “Moja droga”. Jeśli przypadł ci do gustu, będzie mi bardzo miło, jeśli dasz znać w komentarzu lub zostawisz “like”. 

W każdy ostatni tydzień miesiąca kolejna odsłona “Mojej drogi” :).