Podróż- odkryj prawdę: WENECJA

Każdy wie, że Wenecja to unikat w skali świata, bo leży w całości na wodzie, a dokładniej na wyspach. Jednak nie wszyscy wiedzą, że jest ich ponad sto. Pierwotnie, czyli jakieś 1500 lat temu było ich jeszcze więcej. Tak, tak, Wenecja jest aż tak… wiekowa. Ale po kilkunastu stuleciach miasto zdobył Napoleon i część kanałów zakopał.
Liczby, daty i położenie geograficzne robią wrażenie. Ale pomyśl o tym w bardziej “przystępny” i praktyczny sposób. Prawie każdy budynek w Wenecji jest zabytkiem. Nie widać tam nowoczesności w postaci wieżowców, centrów handlowych, wielkich szyldów, banerów reklamowych. A jednak w Wenecji znajdują się szpitale, banki, szkoły, przedszkola, galerie handlowe, sklepy z AGD… Wszystkie poukrywane w wiekowych kamienicach i zabytkowych budynkach, w taki sposób, iż dałbyś sobie rękę uciąć, że ta budowla to kościół, a nie… szpital.
Poza tym Wenecja, choć obecnie połączona ze stałym lądem, nieustannie “żyje” na wodzie. W mieście nie ma ani jednej asfaltowej ulicy, a co za tym idzie ani jednego samochodu, parkingu i stacji benzynowej. Jest także zakaz jazdy rowerem. Pozostaje transport wodny oraz pieszy.
Są za to łodzie- taksówki, łodzie- śmieciarki, łodzie- wozy pogrzebowe, łodzie- autobusy, łodzie dostawcze, łodzie- radiowozy policyjne, łodzie- karetki i łodzie pełniące funkcję zwykłych aut…
Jak widzisz po weneckich kanałach nie pływają tylko gondole… Rodzice “podwożą” dzieci do szkoły, podpływają na zakupy, a potem płyną czym prędzej do pracy. No, może nie aż tak szybko, bo zasady takiego ruchu “kanałowego” są oczywiście ściśle określone, np. w postaci ograniczeń prędkości.
A jednak niektórzy twierdzą, że Wenecja to tylko maska, a prawdziwa egzystencja toczy się na lądzie…
Coraz częściej to prawda. Ceny mieszkań w Wenecji są tak wysokie, że rdzenni mieszkańcy uciekają na ląd. Wenecja się wyludnia. Pozostało zaledwie ok. 50 tysięcy stałych mieszkańców. Produkty spożywcze są kilka razy droższe, a sklepów, w których można je kupić jest niewiele. Na każdym kroku są zaś sprzedawane plastikowe maski lub kolorowe szkło z wyspy Murano.
Maski są nieodłącznym elementem weneckiego karnawału, który po zniesieniu przez Napoleona, powrócił do łask dopiero w 1979r. Kiedyś zapewniały równość między mieszkańcami z różnych grup społecznych, dziś są głównym towarem pamiątkowym. Trudno znaleźć sklep z oryginalnymi maskami. Dlaczego? Papier, z którego są wykonane i panująca dookoła wilgoć to nie jest trwałe połączenie… Po drugie są one bardzo drogie i większość turystów woli jako pamiątkę z Wenecji przywieźć chińską podróbkę.
Najbardziej znaną wenecką maską jest la Bauta. Trudno dostrzec ją na straganach ze względu na minimalistyczny wygląd. Turyści wolą te bardziej strojne, cóż zrobić? W czasach świetności była jednak bardzo wygodna, specjalna konstrukcja pozwalała na jedzenie i picie oraz odkształcała głos, dzięki czemu jeszcze trudniej było rozpoznać jej właściciela.
Innym oryginalnym typem maski kobiecej jest moretta. Jednak posiada ona pewną bolesną cechę. Aby utrzymać ją na twarzy, konieczne było trzymanie specjalnego uchwytu w … ustach. Wytrzymałe były te weneckie damy…
Na koniec “morowy doktor“. Maska początkowo nie miała nic wspólnego z karnawałem, ponieważ była wykorzystywana w celach służbowych. Szkoda, że nieskutecznie, bo pomysł jest naprawdę kreatywny! W czasie epidemii dżumy, która nawiedzała miasto, lekarze chcący uniknąć zakażenia, zakładali te charakterystyczne maski, które wewnątrz były wypełnione mieszanką różnych ziół. Wierzono, że ich właściwości uchronią medyków przed dżumą.
Oryginalne Weneckie maski można zakupić np. w sklepie na Campo San Toma 2867. Inną alternatywą jest możliwość zrobienia własnej maski. Podczas zwiedzania mijałam miejsce z taką reklamą. Niestety na mapie nie ma zaznaczonej tej lokalizacji, więc myślę, że były to sezonowe warsztaty. Jednak pomysł uważam za bardzo ciekawy, a w punkcie informacji powinnyśmy dostać taką informację.
Wenecja nie miała łatwej historii. Jej stan ekonomiczny w dużej mierze zależał od handlu ze Wschodem. Miasto wielokrotnie przechodziło z rąk do rąk, podupadało, aby odrodzić się na nowo. Było trawione przez liczne pożary lub dotkliwie zalewane. Obecnie zmaga się z nadmierną turystyką, która wygania z miasta rdzennych wenecjan. Oprócz tego znajduje się w czołówce miejsc najbardziej narażonych na zatonięcie. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu Plac św. Marka zalewany był raz w ciągu roku. Teraz liczba ta przekracza sześćdziesiąt…
Na początku 2017 roku w Wenecji nieprzypadkowo pojawiła się pewna wymowna rzeźba. Stworzył ją Lorenzo Quinn, a przedstawia ona białe dłonie wynurzające się z wody, które podtrzymują jedną z weneckich kamienic. Dzieło przypomina o nieuchronności zmian klimatu, które mogą w ciągu kilkudziesięciu lat doprowadzić do zatopienia Wenecji.
Rzeźba “Wsparcie” znajduje się przed fasadą hotelu Ca ‘Sagredo.
Adres: Campo Santa Sofia 4198/99
Dobrze widać ją także z tarasu widokowego jednego z centrów handlowych. Chcesz wiedzieć, gdzie on jest? Zajrzyj tutaj.
Wenecka architektura oprócz odległych dat powstania, skrywa w sobie także kilka innych szczegółów. Należą do nich charakterystyczne kominy o przeróżnych kształtach, np. odwróconych stożków oraz drewniane altany, “zawieszone” nad fasadą domów. W Wenecji nie ma przecież miejsca na ogrody, stąd drewniane konstrukcje służyły celom rekreacyjnym. Oprócz tego większość kamienic pokryta jest białym nalotem morskiej soli.
Wyobrażasz już sobie miasto bez skrzyżowań, klaksonów, spalin, sygnalizacji i przejść dla pieszych. Teraz wyobraź sobie jeszcze miasto bez parków, trawiastych skwerów, przydomowych ogródków czy placów zabaw dla dzieci. Wszystkie te miejsca zastępują wenecjanom brukowane place. To na nich chłopcy grają w nogę, a starsi panowie umawiają na grę w szachy.
![]() |
A tutaj takie weneckie wydanie studzienki kanalizacyjnej |
Weneckie kanały wcale nie są tak brudne jak się wydaje, ponieważ na skutek połączenia z otwartym akwenem są samoistnie czyszczone przez odpływy i przypływy, a co jakiś czas mechanicznie oczyszczane przez specjalne służby.
Miasto leży w lagunie, która jak się okazuje skrywa więcej niż nam się wydaje. Wiedzieliście, że pod Wenecją znajduje się… rafa koralowa? Żyją w niej liczne gatunki ryb, jeżowców i kałamarnic. Na okolicznych wyspach występują natomiast ptaki środowisk bagiennych.
Jeśli nie lubicie tłumów odwiedźcie Wenecję po sezonie lub rano. Do dziewiątej w mieście jest naprawdę pusto. Na Placu św. Marka nie ma ani jednego straganu z chińskimi pamiątkami, można za to spotkać stada gołębi i… pary młode podczas sesji zdjęciowych. Gondole w oczekiwaniu na pierwszych klientów są przykryte specjalnymi plandekami. Łodzie te są bardzo cenne, a posiadanie jednej z nich wymaga kosztownego certyfikatu. Coś w stylu nowojorskich taksówek.
Mniej więcej o 8.30 na nadbrzeże przed Pałacem Dożów przybywają gondolierzy. Trudno ich rozpoznać w “cywilnych” ubraniach. Dopiero po wejściu na swoją gondolę ubierają pasiaste koszulki, słomkowe kapelusze z czerwoną lub czarną wstążką i rozpoczynają kolejny dzień z życia Wenecji. Pomimo baaardzo wysokiej ceny za rejs gondolą (80 euro/45min/osoba) chętnych nie brakuje, a w ciągu dnia kanały przeżywają wręcz prawdziwe oblężenie gondoli.
Warto jednak poznać Wenecję od strony wody. Tam znajdują się najpiękniejsze i najbardziej zdobione fasady. To woda czyni z miasta unikat, dlatego od wieków przywiązywano szczególne znaczenie do efektownego wyglądu budynków właśnie od strony kanałów. Aby nie wydać na gondolę całego budżetu warto skorzystać np. z miejskiego autobusu lub tramwaju. Cena za pojedynczy bilet to zaledwie 1,3 euro. Od razu lepiej wygląda, nie?
“1 plac i 127 campo”? Kogo to zaciekawiło? Jedynym miejscem, które posiada w nazwie słowo “plac” (po włosku piazza) jest Plac św. Marka. Pozostałe place Wenecji mają w nazwie słowo “campo”, czyli coś w rodzaju pola.
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Nie jestem zwolenniczką tego typu historii, sama oczywiście nie sprawdziłam wiarygodności tej informacji, jednak postanowiłam wspomnieć o niej przy okazji tego wpisu ;).