Najciekawsze miejsca na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej

To tu w podziemnych grotach ukrywał się Władysław Łokietek z rycerzami, w lochach bobolickich podobno ukryte są drogocenne skarby, na średniowiecznych zamkach błąkają się liczne zjawy, a Pustynia Błędowska powstała przez nieuwagę samego diabła i w dodatku z bałtyckiego piasku…

Jura legendami stoi, tego odmówić jej nie można! Jednak oprócz mrocznych historii, pokażę wam dziś Jurę dla aktywnych, choć niekoniecznie rowerowo zakręconych turystów!

Będzie dużo ciekawych miejsc i malowniczych widoków :).

 

Zamki na Szlaku Orlich Gniazd:

Na Jurze znajduje się 13 średniowiecznych warowni, ufundowanych w większości przez Kazimierza Wielkiego. Zarówno on, jak i jego ojciec Władysław Łokietek bardzo zasłużyli się dla tych ziem, o czym wspomnę poniżej. Niektóre z nich są pięknie odrestaurowane i przeżywają “drugą młodość”. Inne to tylko ruiny i pozostałości dawnych gmachów, jednak najczęściej z możliwością ich obejrzenia. Nam udało się odwiedzić tylko 4, w Ogrodzieńcu byłam w dzieciństwie, teraz podziwiałam go z drogi. Gdyby nie pogoda, odwiedziłybyśmy także zamek w Morsku, Rabsztynie i Korzkwi. Ale przynajmniej jest po co wracać na Jurę!

W tym wpisie zawarłam więcej informacji na temat samego Szlaku Orlich Gniazd, jego długości i turystycznej infrastrukturze.

Jest tam także link, jeśli ktoś chciałby zobaczyć szlak na mapkach.

  • Olsztyn

Zamek powstał w XIII w. jako element systemu obronnego Małopolski. Rozbudował go Kazimierz Wielki, później Jagiellonowie ustanowili tu starostwo. Obecnie pozostały ruiny warowni, które można zwiedzać. Wstęp jest płatny.

Bilety: normalny – 7 zł, ulgowy- 4 zł

Aby wejść na wieżę widokową na planie kwadratu trzeba kupić dodatkowy bilet w cenie 4 zł. Według mnie nie warto, widoki z ruin i tak są imponujące, tym bardziej kiedy nad zamek nadciąga burza. Sami zobaczcie!

 

To, co ja najbardziej lubię w czasie zwiedzania jurajskich warowni to legendy wywołujące gęsią skórkę!

Z Olsztynem są związane aż trzy, toteż w wietrzne wieczory wokół zamku krążą podobno trzy zjawy. Jedną z nich jest duch Maćka Borkowica, który spiskował przeciwko królowi, za co został wtrącony do lochu i zginął po 40 dniach męki głodowej.

Kolejna historia nawiązuje do ofiarnej postawy Kascpera Karlińskiego, który w obronie zamku przed najazdem Austriaków poświęcił życie swojego malutkiego synka. To właśnie jego duch, a właściwie duszek błąka się po zamkowych ruinach, rzewnie płacząc i zawodząc.

Trzecia zjawa to duch chłopca, który dokuczał pewnemu pastuszkowi. Wrzucił jego czapkę do lochu, a gdy niewinny pastuszek po nią poszedł, ujrzał psa mówiącego ludzkim głosem. Zwierzę podarowało mu część ukrytych w lochu skarbów. Gdy wyszedł na powierzchnię, zazdrosny kolega, postanowił wrzucić swoją czapkę, aby też dostać skarb. Legenda głosi, że już nigdy nie wrócił z zamkowych podziemi, a jego ducha można zaobserwować na ruinach.

Ja żadnych zjaw jednak nie zaobserwowałam, więc myślę, że w dzień jest tam jednak zupełnie niegroźnie. Pod zamkiem pasie się stado towarzyskich owieczek, które chętnie gawędzą z turystami.

  • Mirów

Warownia posiada podobne początki jak Zamek w Olsztynie. W XVII w. ich losy ponownie się połączyły, kiedy Szwedzi w czasie potopu szwedzkiego niszczyli jurajskie grody. Później popadał dalej w ruinę i często zmieniał właścicieli. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych, nie można zwiedzać jego wnętrza, co ma się zmienić w przyszłości. Jest możliwość obejścia ruin dookoła. W pobliżu znajduje się kilka malowniczych wapiennych ostańców oraz tablice informacyjne na temat historii budowli.

Z jednej strony ktoś może powiedzieć, że ruiny nie są ciekawe. Ja jednak podczas pobytu na Jurze się do nich przekonałam. Pozostałości zamków są świetną okazją do rozwijania swojej wyobraźni i wizualizowania w myślach danego obiektu za czasów świetności.

 

  • Bobolice

Zamek w Bobolicach to sąsiad warowni w Mirowie. Dzieli ich zaledwie 1,5 km, stąd pogłoska, że pod ziemią łączy je sekretny tunel wypełniony złotem.  Pomimo usilnych poszukiwań nikomu do tej pory nie udało się go odkryć.

Ta budowla robi dużo większe wrażenie niż pobliski sąsiad, jest w pełni odrestaurowana, można ją zwiedzać z przewodnikiem. Przed zamkiem znajduje się duży parking, a za nim hotel i restauracja.

Bilet normalny na zwiedzanie kosztuje 15 zł, oprócz tego są ulgi dla dzieci, studentów, emerytów i rencistów. Więcej szczegółów znajdziecie na stronie zamku:

http://www.zamekbobolice.pl

 

  • Ogrodzieniec

Zamek położony jest w miejscowości Podzamcze, a nie jak sądzi wielu- Ogrodzieniec. Wznosi się majestatycznie na Górze Janowskiego, nieopodal innego grodu na Górze Birów.

Jest to największe “Orle Gniazdo”. Odbywają się tam liczne rekonstrukcje i mają miejsce plany filmowe. Co jakiś czas są także organizowane “Wieczory z duchami”, podczas których zwiedza się tajemnicze zakamarki zamku w towarzystwie przewodnika i błąkających się zjaw…

Jedną z legend Zamku Ogrodzieniec jest ta mówiąca o duchu ogromnego czarnego psa z łańcuchem, którego można tu zobaczyć w czasie pełni księżyca. Podobno symbolizuje jednego z okrutnych właścicieli warowni.

Ciekawostka:

Dzięki zamkowi w Ogrodzieńcu powstało PTTK, czyli Polskie Towarzystwo Krajoznawcze. Zostało założone w 1906r. przez Aleksandra Janowskiego, który kilka lat wcześniej jako 19-latek odwiedził Podzamcze i postanowił stworzyć organizację, która rozpowszechniałaby informacje o ciekawych obiektach krajoznawczych w Polsce.

Poniżej link do cennika:

https://www.zamek-ogrodzieniec.pl/kategorie/bilety-i-ceny

  • Zamek Pieskowa Skała

To zamek, który zrobił na mnie największe wrażenie. Znajduje się w jednej z najdłuższych miejscowości w Polsce- Sułoszowej, ok. 8 km od Ojcowa, w malowniczej Dolinie Prądnika. Droga przebiega w dole, wzdłuż potoku, a na skale Dorotka piętrzy się imponująca, renesansowa, pięknie odrestaurowana Pieskowa Skała. Zamek posiada rozległy dziedziniec, tarasy widokowe, ogród z bukszpanowym labiryntem i stawy jeszcze z czasów świetności. W środku na kilku piętrach rozlokowane są wystawy, w których można zobaczyć oryginalne meble, zastawy stołowe i inne przedmioty codziennego użytku.

Miejsce naprawdę warte odwiedzenia!

Poniższy link odsyła do strony zamku z cennikiem i godzinami otwarcia:

http://pieskowaskala.eu/zwiedzanie/

Ja korzystałam z darmowego wstępu– w każdy piątek oprócz dni świątecznych, od 11-stej do 130-stej.

A skąd nazwa Pieskowa Skała? 

Małżeństwo Dorotki (to od imienia tej kobiety nazwano skałę, na której wznosi się zamek) i dużo starszego od niej Zaprzańca- właściciela warowni nie było szczęśliwe, gdyż dziewczyna tak naprawdę kochała lokalnego lutnistę. Kochanek pewnej nocy zakradł się do zamku w zakonnym habicie, chcąc wybawić Dorotkę z nieszczęsnego położenia i wraz z nią uciec. Para została przyłapana, lutnistę zamordowano, a dziewczynę uwięziono w wieży i skazano na śmierć głodową. I tutaj pojawia się wierna psina Dorotki, która przynosiła jej do celi jedzenie, tym samym ratując od zagłodzenia. Na cześć mądrego psiaka zamek dostał nazwę “Pieskowa Skała”.

Jaskinie:

Jura to prawdziwe jaskiniowe bogactwo! Znajduje się tu aż 700 jaskiń! Wiele z nich jest otwarta dla turystów i można je zwiedzać z przewodnikiem. Najciekawsze mieszczą się w okolicach Góry Zborów oraz w pobliżu Ojcowa, na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego.

Jaskinia Ciemna

Ma długość ok. 230 m, ale nie wszystkie korytarze są otwarte dla turystów. Jedna z najcenniejszych archeologicznych okazów, w ostatnich latach stała się popularna dzięki nietypowej formie zwiedzania. Trwa ono tylko 10 min, więc dla strachliwych idealnie, ale oprócz tego podziemne czeluście odkrywa się w klimatycznej atmosferze, z pomocą świecy, w którą jest wyposażony każdy turysta.

Aby dojść do jaskini trzeba podążać zielonym szlakiem pieszym, który zaczyna się za Ojcowem.

Grota Łokietka

Najdłuższa jaskinia na Jurze. Zwiedzanie trwa ok. 30 min. i naprawdę warto tam się udać! Kolejne komnaty i nacieki w kształcie zwierząt robią niesamowite wrażenie! Z pomocą doświadczonego i żartobliwego przewodnika dostrzegłam prawie wszystkich naskalnych mieszkańców. Najlepiej pamiętam orła białego w koronie, smutnego po nieudanym mundialu w Rosji.

Nie sądziłam, że jaskinia może być taka szeroka i okazała! Król Łokietek i jego świta mieli tam mnóstwo miejsca.

Historyczne dowody potwierdzają, że król wraz z rycerzami przez 6 tygodni ukrywali się w jednej z ojcowskich jaskiń, nie wiadomo natomiast czy miejscem ich pobytu była Grota Łokietka.

Podobno schronienie okazało się bezpieczne dzięki pająkowi, który zbudował pajęczynę w otworze wejściowym jako kamuflaż przed wrogiem.

Zwiedzanie jaskini tylko z przewodnikiem.

bilet normalny: 10 zł

bilet ulgowy: 6 zł

Do groty prowadzą dwa szlaki piesze- niebieski i czarny. Dojście szlakiem czarnym zajmuje ok. 30 min.

Jaskinia Nietoperzowa

Jest to jaskinia prywatna, nie byłam tam osobiście, słyszałam tylko opinie. Podobno w poszczególnych pomieszczeniach umieszczone są repliki zwierząt, które niegdyś zamieszkiwały jaskinię. Sądząc po opisie, będzie to idealne miejsce na wycieczkę w dziećmi.

Góry:

Zborów

U podnóża góry znajduje się Centrum Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Jury. To tam należy zaparkować samochód lub rower 😉 i nabyć bilety wstępu w cenie 2 zł. Jest także wystawa próbek kamieni znajdujących się na Jurze, toaleta i mini kawiarnia.

Na górę prowadzi szlak pieszy. Spacer w dwie strony zajmuje ok. 40 min. Góra Zborów to także jedna z baz wspinaczkowych.

Na szczycie można podziwiać kilka malowniczych formacji skalnych oraz widoki na okolicę. W czasie naszego pobytu szarości zalewały horyzont, ale i tak uważam, że warto było się tam wdrapać. Szlak nie jest wymagający.

 

Birów

Góra leży na przeciwko Podzamcza, gdzie wznosi się Zamek Ogrodzieniec. W przeciwieństwie do kamiennego sąsiada, na górze znajduje się replika grodu z XIIIw. Jego najciekawszą zaleta to drewniana konstrukcja, unikalna na skalę Polski. Podobno ludzie zamieszkiwali to miejsce już 30 000 lat temu!

Pustynie:

Pustynia Błędowska to kolejny unikat w naszym kraju. Legenda głosi, że diabeł zazdrościł ludziom srebra, które wydobywali w okolicach Olkusza. Postanowił więc zasypać ich kopalnie piaskiem przyniesionym znad Bałtyku. Kiedy niósł go w workach nad Olkusz, zahaczył o wysoką wieżę kościoła w Kluczach, worki się przedziurawiły, piasek się rozsypał i tak powstała pustynia!

Geologiczna prawda jest jednak inna, choć równie ciekawa. Pierwotnie piasek znalazł się tutaj na skutek obecności lodowców, które nanosiły olbrzymie połacie mułu na te ziemie. Tysiące lat później teren zaczął zarastać borami sosnowymi. W średniowieczu ludzie rozpoczęli wycinkę lasów pod budowę domów i kopalni. Tym sposobem odsłonili pustynię.

Pustynia Błędowska jest więc prawdziwą pustynią, nie tylko z nazwy. Zdarzały się na niej fatamorgany, a obecnie odbywają się treningi uczestników rajdów, w tym Dakaru czy pieszych wędrówek w pustynne tereny. Ostatnio czytałam wywiad z Mateuszem Waligórą, który mówił, że trenował tutaj przed tegoroczną wyprawą na Pustynię Gobi.

Pustynię Błędowską najlepiej zwiedzać z miejscowości Chechło lub Klucze. Są platformy widokowe, ścieżki spacerowe i tablice informacyjne z zamieszkującą ją fauną i florą.

Miasta i miasteczka:

Dla typowych mieszczuchów i fanów architektury też na Jurze będzie ciekawie. Nie ma tu może dużych miast, oprócz Krakowa, gdzie kończy się (lub zaczyna, zależy jak to na to patrzy) Szlak Orlich Gniazd. Są jednak liczne małe, kameralne miejscowości z ciekawymi zabytkami i historiami. Niektóre z nich wam tu krótko opiszę.

Żarki

To właśnie jedno z takich miasteczek, bardzo silnie związane z żydowską kulturą. Warto odwiedzić punkt informacji turystycznej, gdzie można wypożyczyć zestaw z audio przewodnikiem i odbyć indywidualny spacer po najważniejszych obiektach miasta. Jak dla mnie super sprawa, w dodatku zupełnie darmowa!

W centrum jest dawna synagoga, to tam jest punkt informacji turystycznej. Kilka ulic za nią, w kierunku Mirowa można zobaczyć zabytkowy zbiór stodół. Po strasznym pożarze, miejscowa ludność wybudowała stodoły w grupie, z dala od domostw, aby ochronić je przy ewentualnym powrocie żywiołu. Obecnie odbywa się tam miejski targ i liczne festyny. Niektóre stodoły są obecnie zamieniane w skanseny i warsztaty rękodzieła.

Innym, podobno bardzo ciekawym miejscem jest muzeum- Stary Młyn. Mieści się tam Muzeum Dawnych Rzemiosł w Żarkach.  To coś w rodzaju parku techniki, moim zdaniem świetna idea, aby przywrócić staremu młynowi ducha świeżości.

W sierpniu muzeum organizuje interaktywne spacery po Żarkach- Żarki nocą. Sprawdźcie na poniższej stronie lub Facebooku:

http://muzeumzarki.pl/glowna.php

Ojców

Kazimierz Wielki pierwotnie nadał osadzie nazwę “Ojciec u Skały”, na cześć Władysława Łokietka ukrywającego się tu z wojskiem. Z czasem nazwę skrócono do “Ojca”, a następnie przekształcono w Ojców.

Obecnie to nadal jest osada, a nie jak myślałam wcześniej turystyczne miasteczko nad Prądnikiem. I całe szczęście! Ojców jest po prostu uroczy. Drewniana zabudowa, cisza, spokój, szum Prądnika, piękne krajobrazy. Już bym  chciała tam wrócić!

Wokół Ojcowa znajduje się bardzo wiele ciekawych miejsc, zarówno przyrodniczych jak i architektonicznych.

Zacznijmy od natury! Punkt obowiązkowy to malowniczy i najmniejszy w Polsce Ojcowski Park Narodowy. Warto pochodzić szlakami pieszymi i odwiedzić Dolinę Sąspowską. Ja przebyłam szlaki zielony- najbardziej widokowy, prowadzi także do Jaskini Ciemnej, niebieski i czarny, którymi dotrzecie do Groty Łokietka.

Sam Ojców mieści się w przepięknej Dolinie Prądnika. O poranku, kiedy nad łąkami unosi się mgła, a słońce oświetla kolejne partie lasu jest tam naprawdę urokliwie!

 

Przy głównej drodze rozpoznacie na pewno Maczugę Herkulesa, jednak w pobliżu jest wiele innych skał, które też mają swoje nazwy, np. Fortepian (na którym zresztą maczuga stoi), Rękawica, Brama Krakowska, Igła, Prałatki itd.

 

Nad Ojcowem góruje zaś zamek, z dołu widoczna jest tylko baszta. Wstęp kosztuje 4 zł, nie byłam tam z uwagi na remont budowli.

 

 

Innym wartym obiektem architektonicznym jest Kaplica na Wodzie, przedstawicielka unikalnego stylu szwajcarsko- ojcowskiego. Ażurowa, drewniana konstrukcja pełni rolę kościoła dla miejscowej ludności. Jak wspomniałam, Ojców to maleńka miejscowość, składająca się z dwóch ulic, przy których stoją głównie domy wynajmowane turystom, kilka barów i restauracji, jeden sklepik z sami najbardziej podstawowymi artykułami i… hodowla pstrągów ojcowskich, ale o tym zaraz.

 

Kaplica “Na Wodzie” jest bowiem symbolem lokalnej determinacji i sprytu. Podobno w czasie zaborów, car zakazał miejscowej ludności budowy świątyni na ziemi ojcowskiej, dlatego mieszkańcy wybudowali kaplicę na wodzie :).

 

Między Skałą a Ojcowem znajduje się prywatny skansen “Osada Boroniówka”. Jest otwarty dla turystów tylko w weekendy. Niestety my dotarłyśmy tam w piątek… W okolicy Ojcowa znajdowało się w przeszłości wiele młynów na wodę, Prądnik był tu wykorzystywany na szeroką skalę. Boroniówka nie jest tu wyjątkiem, jednak oprócz młyna można pobyć chwilkę na sielskiej farmie z kozami, krowami i owcami :). W pełni sielski klimat!

Ojców słynie także z pstrąga ojcowskiego, podobno najsmaczniejszego w Polsce. Wielu pstrągów w swoim życiu nie jadłam, więc porównać nie mogę, ale na za to mogę was zapewnić, że ten tutejszy był naprawdę pycha!

Co więcej firma jest rodzinna i prowadzona z pasją przez matkę i córkę. Oprócz samego pstrąga, miejsce sprzyja błogiemu relaksowi. Jest kilka stref, oprócz tej ze stolikami, są leżaczki, trawa na pikniki i ścieżka edukacyjna, na której możemy się więcej dowiedzieć o pstrągu i innych zwierzętach.

Wiedzieliście na przykład, że pstrąg w chwili zagrożenia może osiągnąć prędkość nawet 40km/h? A normalnie płynie z prędkością zaledwie 8 km/h.

Częstochowa

Jeśli nie byliście zachęcam do odwiedzenia sanktuarium na Jasnej Górze. Sama odwiedziłam to miejsce już wielokrotnie, także w czasie pieszej pielgrzymki. Wycieczkę rowerową również rozpoczęłam stamtąd.

To znane w całej Polsce sanktuarium mieści w swoich murach obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.

Wpis długi, ale mam nadzieję, że także ciekawy i zachęcający do odwiedzenia Jury. Mnie najbardziej urzekły okolice Mirowa i Bobolic oraz oczywiście Ojcowa. Na pewno jeszcze tam wrócę, a już niebawem napiszę też parę słów o krakowskim Kazimierzu, moim tegorocznym odkryciu!

Do miłego!