Noc Muzeów- Kraków 2018

Jakie jest twoje skojarzenie ze słowem muzeum? 
 

 

Jeśli w tym momencie poczułeś choć odrobinę niechęci, a twój wyraz twarzy się nawet minimalnie skrzywił- weź udział w Nocy Muzeów!

 

 


Noc Muzeów- co każdy powinien o niej wiedzieć

 

Pierwsza noc muzeów została zorganizowana w Berlinie w 1997r.
 
Choć nie miała daleko, do Polski, a dokładnie do Poznania przybyła w 2003. 
 
Obecnie jest bardzo znanym wydarzeniem w całej Europie. 
 
Początkowo jedynie pora zwiedzania oraz bezpłatny wstęp stanowiły główną atrakcję imprezy, a do projektu zgłaszały się same muzea. Ich liczba rosła zgodnie ze zwiększającym się zainteresowaniem odwiedzających.
 
Dlatego z czasem oprócz muzeów podczas tej nocy organizowane są dodatkowe koncerty, wernisaże, warsztaty i pokazy.
 
Jeśli nie należysz do grona zagorzałych znawców kultury, pewnie jeszcze cię nie przekonałam. Może zatem zachęcę cię atmosferą prosto jak z planu horroru, w którym nocą muzealne eksponaty ożywają…
 
W czasie Nocy Muzeów różne instytucje otwierają drzwi swoich zakamarków, które normalnie nie są dostępne dla zwykłych ludzi, niezwiązanych z daną dziedziną…
 
Dzięki temu możemy buszować po halach sportowych, grasować po zabytkowych tramwajach, pomieszczeniach uczelni, kin, teatrów czy ambasad.
 
I to już coś naprawdę wartego uwagi, uwierzcie mi na słowo, a najlepiej zajrzyjcie niżej do zdjęć!
 
Noc Muzeów w Krakowie

 

W tym roku wydarzenie odbyło się w nocy z 18 na 19 maja, czyli o noc wcześniej niż w innych miastach Polski.
 
Impreza zaczęła się o godzinie 18 i trwała do północy, niektóre obiekty były otwarte nieco dłużej.
 
Wybór instytucji był naprawdę ogromny i bardzo różnorodny, jeśli chcecie go poznać, kliknijcie w ten link.
 
Mi udało się odwiedzić trzy obiekty. Niby tylko trzy, ale za to jakie! Wszystkie bardzo polecam!
 
MOCAK
 


MOCAK to muzeum sztuki współczesnej, które mieści się w zabudowaniach dawnej fabryki Schindlera. 

Ideą tej instytucji jest “wyjaśnianie sensu tworzenia sztuki poprzez wskazywanie jej wartości poznawczo-etycznych i powiązań z codziennością.”

Brzmi nieco skomplikowanie, ale po obejrzeniu choć jednej wystawy na pewno lepiej zrozumiecie te słowa. 

Ja wzięłam udział w oprowadzaniu po wystawie czasowej- “Ojczyzna w sztuce”, którą jestem naprawdę oczarowana, zresztą nie tylko ja ;)!

Można ją oglądać do końca września b.r., więc jak będziecie w Krakowie koniecznie tam zajrzyjcie!

Kolekcja dotyczy nie tylko Polski, ale także Stanów Zjednoczonych, Chin, Niemiec czy Syberii.



Kolejne instalacje rzucają na kolana, tym bardziej kiedy pod okiem wykwalifikowanego przewodnika odkrywa się ich znaczenie i idee, które za sobą niosą. To nie tylko obrazy czy plakaty, ale wariacje na temat flagi narodowej, rzeźby, multimedialne obrazy, filmy dokumentalne czy przedmioty codziennego użytku.

To symbole najbardziej szanowane przez naród niemiecki

 

 

Europejski labirynt 


Poszczególne prace powstały w wyniku badań socjologicznych, długoletnich obserwacji czy chęci wyrażenia istotnych współcześnie spraw w artystycznej formie.

Muzeum otwiera szerzej oczy, nie tylko na tematykę patriotyczną, ale także polityczną, historyczną, geograficzną, edukacyjną. Znajdziecie tam odwołania do II wojny światowej, stosunków międzynarodowych oraz ekologii. 

Syberia zdominowana przez Chiny

 

Wolność interpretacji to jedna z najważniejszych cech tej wystawy

 

Ameryka jako złoża… plastikowych odpadków

 

Ojczyzna nie jedną ma twarz


Konfrontacja głośnych obecnie haseł równości i równouprawnienia płci wyrażanych kobiecym głosem wprost z portretów męskich reformatorów oświecenia zaskakuje kreatywnością i doborem symboli.

Co powiedziałby Staszic, gdyby żył teraz? Czy Polska przechodzi ponowne oświecenie?


Nie sądziłam, że pobyt w muzeum może aż tak zafascynować i sprawić, że w ciągu jednej wizyty zaprzyjaźnię się ze współczesnym pojmowaniem sztuki :).

Ogród botaniczny



Być może jedni z was pomyślą, że odwiedzenie ogrodu botanicznego po zmroku mija się z celem, nawet przy darmowym wstępie. Ja uznałam to jednak za nie lada atrakcję i nie myliłam się!

Dochodzi 22, rozkładam parasol, bo z nieba sączy się drobny deszcz. Przekraczamy bramę Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, wkraczając na ciemną aleję wyznaczoną jedynie przez czerwone i białe znicze.

Ale to dopiero początek- prawdziwy tajemniczy ogród znajduje się w starej szklarni. To tam szklane, zakurzone ściany pokrywają cienie rozłożystych liści palm i kwiatów o dziwacznych kształtach.


Idziemy w stronę żółtawego światła, które prowadzi do kolejnego pomieszczenia z sadzawką. Na głowę zwieszają się białe liście przypominające wyciągnięte z wody wodorosty.

Na powierzchni unoszą się za to łososiowe nenufary, a pod ścianami szklarni rosną przeróżne odmiany epifitów.

Wracamy do typowej palmiarni. Podnoszę wzrok i dostrzegam się kołyszący się powoli kwiat ogromnych rozmiarów. Chyba największy, jaki dotąd widziałam. Rośliny doniczkowe uprawiane w domu także urosły tutaj do niebotycznych rozmiarów. Może pomyliłam drzwi i już nie znajduję się w Krakowie, a ta szklarnia to po prostu wrota surrealnej krainy roślin- olbrzymów?

 

Na terenie ogrodu znajduje się także niewielkie muzeum, w którym znajdują się głównie przywiezione z odległych kontynentów owoce, nasiona, fragmenty liści oraz fotografie ich odkrywców i mozaiki wykonane z naturalnych materiałów.

 

ASP

 


Muzeum w siedzibie Akademii Sztuk Pięknych na ul. Basztowej jest malutkie, ale za to wnętrza poszczególnych wydziałów rozciągają się na kilka pięter. Już same zabytkowe klatki schodowe i korytarze przed północą robią wrażenie, a co dopiero pomieszczenia pozostawione przez roztargnionych artystyczną weną studentów ASP!

Możliwość obejrzenia sal, w których na co dzień młodzi artyści uczą się rysunku, rzeźby i malarstwa było dla mnie niesamowitym doświadczeniem, tym bardziej, że zawsze drzemała we mnie artystyczna dusza i nie raz zastanawiałam się nad wyborem tego typu ścieżki życiowej.

 


Najlepiej wspominam pobyt na przedostatnim piętrze. Po 23 turystów pozostało jedynie kilkoro, do tego znajdowali się poniżej. Weszłyśmy nieśmiało po ciemnej klatce schodowej, skręciłyśmy w korytarz, który sprawiał wrażenie zupełnie pustego, zostawionego ot tak, przez kogoś kto bardzo się spieszył i zapomniał zamknąć drzwi do tego sekretnego świata sztuki.

Po prawej znajdowały się stare, drewniane, lekko uchylone drzwi. Wejść czy nie wejść, oto jest pytanie, może nie wolno, a co jak zaraz ktoś wejdzie i da nam reprymendę?

Jednak przez te uchylone było widać zbyt dużo, aby zostać za zewnątrz i nie stanąć oko w oko z tym artystycznym nieładem.

Tego, co zastałyśmy w środku opisywać nie trzeba, zdjęcia oddają to wystarczająco barwnie. 

Czułam się jak na planie horroru rozgrywającego się w zabytkowej akademii, w której po północy wszystko ożywa, postaci z płócien wychodzą do świata realnego i zaczynają żyć własnym życiem…

 

 

 

W tym roku wzięłam udział w Nocy Muzeów pierwszy raz, mając ochotę bardziej na spotkanie z przyjaciółmi i ponowne odwiedzenie Krakowa. Muzea miały stanowić jedynie urozmaicenie, alternatywę na spędzenie piątkowego wieczoru.

Jednak to, czego doświadczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Wydarzenie daje wspaniałą możliwość kontaktu ze sztuką w niecodziennym wydaniu, w dodatku zupełnie za darmo.

Dzięki temu słowo “muzeum” ma szansę poprawić swoją reputację. Cieszy mnie, że spotkałam tam tylu młodych ludzi, nastolatków, rodziców z dziećmi.

Ja już myślę, gdzie spędzę przyszłoroczną Noc Muzeów, na pewno znów pozwolę się zaskoczyć!

A wy? Braliście udział w tej imprezie? Jakie są wasze wrażenia?