Nie miej planu B. Bo życie to plan A!

Będziesz błądzić po omacku. Iść krętymi ścieżkami własnej podświadomości. Odnajdywać skrupulatnie kolejne tropy i niezdarnie je gubić. Odczuwać chwilowe euforie i z hukiem spadać na grunt rozczarowania. Aż pewnego dnia wszystko stanie się jasne. A Ty poczujesz się najszczęśliwszym marzycielem pod słońcem!

Tylko po Ci to?

Ja stałam się takim marzycielem o 3.03, kiedy ból pokrzywionego kręgosłupa wyrwał mnie ze snu w pewnym autobusie, pogrążonym w skocznej muzyce i szczęściu z bycia w drodze…

Jechałam wtedy w stronę Włoch. Znowu czułam ekscytację, kolejny raz nie wiedziałam co mnie czeka, jakich poznam ludzi, jak zapiszą się w moim sercu odwiedzone miejsca. Wpatrywałam się w owalny księżyc, co jakiś czas próbując znaleźć choć troszkę wygodniejsze ułożenie ciała na tym skraweczku wolnej przestrzeni. I nagle poczułam, że to jest właśnie to! 

Moje największe szczęście właśnie bierze się stąd- z podróży, z bycia w drodze. Z tego nieznanego krajobrazu przemieszczającego się za oknem, z tych poranków, kiedy biorę do ręki mapę i zaczynam poznawać kolejne miejsce, z chwil, które są tak odmienne od domowych przyzwyczajeń. Zrozumiałam, że to dla tych momentów wstaję z własnego łóżka, z myślą: “Co ja robię ze swoim życiem? Trzeba było siedzieć w domu” i ruszam w nieznane. To takie sytuacje wywołują szept duszy, która mówi mi, że jestem na właściwym miejscu. I choć to miejsce nie ma określonych współrzędnych geograficznych, najczęściej przyjmując określenia: gdzieś, gdzie jest ciepło, ładnie, inaczej, to uczucie szczęścia jest zawsze tak samo silne!


Teraz nadszedł czas kiedy chwilowo nie podróżuję. Z bólem serca pochowałam do szuflady wszystkie mapy, odłożyłam na półkę przewodniki, pocztówki, foldery… Opróżniłam już  kieszenie z paragonów za portugalskie pasteis i włoskie gelato. Wytrzepałam z torby ziarenka bałtyckiego piasku. I zajęłam się przyziemnymi sprawami. Pomimo, że wieczorami już sprawdzam tanie loty, spoglądając na kalendarz, to jest mi łatwiej pokonywać codzienne trudności, stawiać czoła sprawom, które tak lubią grać mi na nerwach i być konsekwentną w tym, co robię. Dlaczego? Bo choć życie nie do końca układa się po mojej myśli, jestem najszczęśliwszym marzycielem pod słońcem!

Po co to wszystko piszę? Po to, aby zastukać do Twojej głowy i powiedzieć Ci, dlaczego warto takim marzycielem być!

 

Posiadasz pasję, która pochłania Cię bez reszty? Snujesz plany, które sprawiają, że jesteś czerwony z podekscytowania, masz ochotę skakać pod sufit i chcesz natychmiast je realizować? Tak, jak stoisz i tu, gdzie jesteś? Masz cel, na myśl o którym się uśmiechasz, czując spełnienie i dumę? 


Dlaczego go masz? Po co go szukasz?

 

Mi moje pasje dodają sił. Pomagają pokonywać codzienną rutynę, przyziemne zmartwienia, zniechęcenie, życiowe znudzenie, bezczynność. Chronią mnie przed samodestrukcją. Są jak wewnętrzny budzik, powtarzający jak mantrę: “Nie marnuj czasu. Zrób coś. Idź do przodu. Realizuj swoje cele. Rozwijaj się. Rób, rób, rób. Próbuj, Próbuj. Próbuj. Nie siedź. Nie zanudzaj. Nie narzekaj.” Nie pozwalają mi stać w miejscu, tkwić w zwątpieniu. Uczą doceniać drobne chwile, każdą nową umiejętność, każdy krok naprzód. Dają mi szczęście… nieograniczone pokłady szczęścia.

 

 

Żeby to poczuć, musiałam znaleźć źródło. Szukałam długo. Kilkanaście lat byłam człowiekiem bez pasji. A może osobą z wieloma pasjami, z których żadna nie dominowała, nie była zbyt silna, aby porwać za sobą moje serce i duszę. Wiele razy zazdrościłam osobom, które miały w oczach te świetliki, kiedy mówiły o swoim hobby, realizowały swoje marzenia. Sama nie wiem, gdzie dokładnie znalazłam moje źródło. Wiem, że wypływa z niego woda pełna ciekawości świata, chęci poszukiwania, odkrywania nowych miejsc.  Są także silne prądy kierujące mnie na pomoc ludziom oraz te twórcze, przybierające kształt maskotek, ozdóbek, rysunków… Teraz dokładnie wiem, jakie są moje marzenia. Moja wyobraźnia pokazuje mi je wręcz namacalnie. Ta wizja jest tak piękna, że nie pozostaje mi już nic innego, jak dążyć do ich realizacji.

 

Kiedy już wiesz, co wywołuje w tobie tą niespożytą energię i chęć do życia, to jedyne co możesz zrobić to… robić to!

 

Nie czekać na jutro, bo każde jutro w końcu okaże się dzisiaj.

 

A czekanie za następnym jutrem wpędzi Cię tylko w błędne koło… nieustannego czekania. To bez sensu. I szkoda czasu.

 

 

Czasami mamy w głowie tylko jedną ścieżkę na samorealizację. To ograniczenie sprawia, że nie widzimy możliwości pójścia naprzód. Kod kreskowy spełnionych marzeń, który nijak pasuje do czytnika rzeczywistości. Znasz to uczucie? Nienawidzę go.

 

Będę spełnionym muzykiem, kiedy zostanę gitarzystą. Ale jeśli w zespole nie chcą gitarzysty, to może na początek spróbuj perkusji? Koniecznie chcesz przebiec maraton, ale twoja kondycja zdrowotna na to nie pozwala, to może przebiegnij półmaraton, a do maratonu podejdź za rok? Jeśli nie możesz być lekarzem, to może chwilowo zostań wolontariuszem? Jeśli chcesz być pisarzem, to po prostu zacznij pisać. Nieważne czy na początku będzie to czytało pięć czy milion osób. Jeśli sprawia ci to radość… to nigdy nie będziesz tego żałować. 

 

Nie chodzi o to, żeby godzić się na półśrodki, trwać gdzieś pomiędzy bezczynnością a spełnieniem. Sęk w tym, żeby w drodze po marzenia nie dać zatrzymać się zwątpieniu, frustracji, brakowi motywacji. Jeśli najważniejsza dla Ciebie jest muzyka, to zajmij się muzyką, pomoc ludziom- pomagaj, pisanie- pisz, tylko nie stój w miejscu i nie miej planów B, jeśli chodzi o Twoje cele i pasje. Realizuj je na różne sposoby, ale z nich nie rezygnuj. Zdobywaj je małymi kroczkami, nawet jeśli niektórzy przed Tobą zrobili już kroki milowe. 

 

Nie miej planu B


Co nie znaczy, że plan A możesz realizować tylko na jeden sposób. Modyfikacje są dozwolone, ale cel pozostaw niezmienny.


Szybko zobaczysz, że źródło, z którego możesz czerpać chęć do życia, nie pomaga Ci osiągnąć tylko jednego celu, ale polepsza Twoje codzienne samopoczucie, zmusza Cię do pracy nad sobą, poprawia umiejętność znoszenia trudów i pokonywania problemów. 

Bo najszczęśliwszy marzyciel zawsze ma nad sobą blask i ciepło swoich marzeń. Zawsze wie, dokąd zmierza, co chce osiągnąć. Nawet w najgorszych chwilach, może przez chwilę poopalać się w promieniach własnych marzeń. Przypomnieć sobie, po co się tak męczy. Poczuć kolejny raz, co daje mu siłę i chęć, by ciągle się rozwijać. To słońce nigdy nie zachodzi. To niebo nigdy nie jest zachmurzone.

Ale każdy z nas miał kiedyś dość upału i jedyne, czego pragnął to kawałka cienia… Twoje marzenia będą z czasem się zmieniały, ewoluowały wraz z Tobą. Jedne z nich już spełnisz, nabierzesz apetytu na więcej. Większe marzenie, to większy wysiłek. Większy upał, to większe zmęczenie. A cień pod drzewami bezczynności taki kuszący, prawda? To Ty decydujesz, kiedy pod nimi odpoczniesz. Jednak nie siedź tam za długo. Odetchnij chwilę i wróć do źródła. Bo…

Marzenia