Wiatr we włosach na Algarve

Ostatni wieczór w Portugalii… Pamiętam moment kiedy stałam na szczycie złotego klifu, oceaniczny wiatr rozwiewał mi włosy i po raz ostatni wpatrywałam się w panoramę Albufeiry. Zamknęłam oczy, starając się odtworzyć w głowie ten malowniczy widok i choć minęło kilka lat, pamiętam go nadal…

 

Praktyczno- sentymentalna opowieść jak odnalazłam się w portugalskiej różnorodności, między blichtrem pięciogwiazdkowych hoteli a malutkimi wioskami, gdzie bieda do okien zaglądała…

Portugalia to taki skrawek Europy, o którym wszyscy słyszeli, że jest piękny i wart odwiedzenia, ale jak przychodzi co do czego, to i tak rzucamy się na Hiszpanię, Włochy albo Chorwację. Mnie najbardziej urzekły w tym kraju piętrzące się nad oceanem klify oraz poczucie wolności i ukojenia, jakich nie czułam nigdzie indziej. 

Południe Portugalii tworzy wybrzeże Algarve, które rozciąga się od rzeki Gwardiany przy hiszpańskiej granicy aż do przylądka św. Wincentego i choć leży nad Oceanem Atlantyckim wyglądem niewiele się różni od wybrzeży Morza Śródziemnego. Po Algarve najlepiej poruszać się autem. Wypożyczalnie znajdują się w każdej większej miejscowości (ja korzystałam z agencji w Albufeirze). 


Dlaczego autem? Portugalia jak pozostałe śródziemnomorskie państwa charakteryzuje fakt, że im dalej od wybrzeża tym hotele mniejsze, promenady krótsze, a rezydencje jakby skromniejsze. Nic w tym dziwnego, skoro to turystyka stanowi większość dochodów kraju, jednak w tym zakątku Europy dużo łatwiej trafić na malutkie rybackie wioski, opuszczone gospodarstwa czy malownicze nieużytki. I taką właśnie Portugalię lubię najbardziej- białą jak senne, rybackie domy, skromną jak rzeczywistość za płotem bogatych hoteli, portów czy kasyn, jakie znajdziemy w Vilamourze i unikatową jak rękodzielnicze wyroby na małych bazarach. Podróżując autem jesteście w stanie odkryć mnóstwo takich portugalskich perełek. 

Jak dojechać? Najlepiej samolotem do Faro- stolicy regionu (ceny w sezonie to ok. 500 zł w jedną stronę, ale warto szukać okazji). Po Algarve, jak już wspomniałam, polecam poruszać się samochodem. Równolegle do wybrzeża biegnie autostrada N125, nie ma problemu z oznaczeniami.

Co warto zobaczyć? Portugalskie południe oferuje naprawdę wiele, a dobrym miejscem na codzienne wycieczki jak i odpoczynek jest Albufeira położona mniej więcej w połowie wybrzeża. Dawna rybacka wioska z biegiem lat zamieniła się w tłoczny kurort, ale nie utraciła dawnego uroku. Zachował się mauretański charakter starego miasta z kilkoma kościołami i bazarami, gdzie znajdziecie prawdziwe różności. Najpopularniejsze wyroby to ubóstwiane przeze mnie kafelki Azulejos, czarne, wełniane szale (regionalny element stroju), wyroby z terakoty, korka czy wikliny. Jednak kupując unikatowe pamiątki uważajcie na podróbki! Rankiem wybierzcie się na stary targ rybny na Plaży Rybaków (Praia dos Barcos).

 

Z Albufeiry wyruszyłam na jednodniową wycieczkę do Lagos i Przylądka św. Wincentego (Cabo de Sao Vincente), czyli krańca Europy i Portugalii zarazem. Przyjemność sprawiała już sama droga, bo jak tu się nie zachwycać srebrzystą taflą Oceanu Atlantyckiego i mijanymi miasteczkami z białymi wieżami kościółków. Dopiero w tamten dzień ujrzałam drugie oblicze Algarve, nie zakryte turystami, pamiątkami, bogatą otoczką, ale równie piękne i ciekawe.

Przylądek św. Wincentego znajduje się 6km od Sagres. Przed wyjazdem zabierzcie ze sobą koniecznie cieplejsze ubrania. Najbardziej przyda się kurtka przeciwwiatrowa, bluza z kapturem czy apaszka. Na zapominalskich czekają oczywiście stragany z rękawiczkami i wełnianymi skarpetkami, ale chyba nie warto przepłacać na tych produktach. Przylądek to malownicza równina, wiecznie chłostana wiatrami. Dopiero tam można poczuć prawdziwy bezkres i potęgę oceanu. Wstęp na latarnię morską (może pochwalić się najjaśniejszym światłem w Europie- promień 90km) jest niepłatny, jednak zależy od obecności latarnika. W sezonie nie powinno być problemów. 


W powrotnej drodze warto zatrzymać się w jednej z wielu miejscowości oferujących rejsy łódkami. Taką łódź można wynająć samodzielnie lub z przewodnikiem. To naprawdę obowiązkowy punkt pobytu, bo wybrzeże Algarve jest znane z przepięknych form skalnych. Możecie dopłynąć także do ukrytej między klifami plaż. 

 

 


Nie byłabym sobą, gdybym w powrotnej drodze nie zabłądziła, odkrywając kolejne ciekawe miejsce. Ciekawe, bo inne, bardzo kontrastowe, i chyba nie dla mnie jak na dłuższy pobyt. Mam na myśli Vilamourę, znaną z odwiedzin gwiazd sportu. Hotele, kasyna, życie nocne oraz największa marina w okolicy- to główne atrakcje luksusowej miejscowości. 

Jedyne w swoim rodzaju Algarve rozbudza apetyt na więcej. Znajdziesz tam wszystko to, czego potrzebujesz do wymarzonego urlopu. Malownicze wybrzeże, sporty wodne, owoce morza, pasiaste muszelki i wiatr we włosach. To kraina nostalgii oraz ukojenia, gdzie czas płynie wolniej, a życie ma odcień złotych skał…