7 rzeczy, których nauczyła mnie Akademia Przyszłości

Akademia Przyszłości to program edukacyjny nastawiony na pomoc dzieciom w szkołach podstawowych. Jego główną ideą jest poprowadzenie Dziecka od porażki w szkole do sukcesu w życiu. Tylko dlaczego piszę o tym na blogu podróżniczym?

Przez cały rok byłam wolontariuszem Akademii Przyszłości w roli Tutora. Zdobyte doświadczenia okazały się na tyle inspirujące, że postanowiłam je przekazać dalej, bo Akademia to bardzo ciekawa, ale nadal mało znana forma wolontariatu.

Po drugie, zgłaszając się do tego zadania, czułam się jakbym zaczynała podróż. Wyruszyłam bez jasno wytyczonej ścieżki, zupełnie w nieznane, z paroma obawami i mnóstwem entuzjazmu. Spotkałam nowych, pozytywnych ludzi, doświadczyłam wielu niezapomnianych wrażeń oraz emocji, a do tego zyskałam bezcenne wspomnienia, które zostaną ze mną już na zawsze… No podróż, wypisz, wymaluj! Nawet w piosence akademiowej jest zwrot: “Podróż palcem po globusie nie wystarcza mi, wezmę plecak, choć nie muszę, chcę spełnić swoje sny…”.

Tutaj zebrałam 7 subiektywnych rzeczy, które jako Tutor zyskałam dzięki Akademii. Jeśli chcesz, możesz otrzymać je również ty.

Zajęcia w szkołach startują dopiero w październiku i nadal poszukiwani są chętni wolontariusze! Można spełniać się w jednej z kilku ról: Tutora, Lidera lub Darczyńcy.

 

Więcej informacji znajdziecie na stronie AP: https://akademiaprzyszlosci.org.pl/.

 

Ten wpis nie jest reklamą. To zbiór moich przemyśleń po roku spędzonym w Akademii. Dlatego też, nie uwzględnię w nim dokładnego opisu  zadań Tutora lub praktycznych informacji. To wszystko znajdziecie w powyższym linku.

 

WDZIĘCZNOŚĆ

To pierwsze, co przychodzi mi na myśl. Rozumiem tą wdzięczność dwojako.

Zaczynając zajęcia w szkole jako wolontariusz chciałam skupić się na innej osobie, Dziecku, które potrzebuje mentalnego, nie materialnego wsparcia. Zależało mi na tym, aby zapomnieć na chwilę o sobie, nie koncentrować się tylko na własnym wnętrzu, ale poznać czyjeś. To uświadomiło mi, jak wiele już posiadam, jak dużo drobnych rzeczy powinnam docenić w swoim życiu. Odkrywałam je jedna za drugą, hurtowo i szybko uczyłam się być za nie wdzięczna.

Po drugie, dostrzegłam jak ważne jest mówienie sobie nawzajem słowa: Dziękuję. Tak często myślimy, że coś się nam należało albo, że ktoś zrobił coś dla nas, bo taki był jego obowiązek. A tak naprawdę była to jego dobra wola, życzliwość, poświęcenie. W Akademii zobaczyłam, że można być sobie wdzięcznym za każdą najdrobniejszą czynność. Teraz bardzo tego pilnuję, nie zawsze mi się udaje, ale staram się i wiem, że mówię “Dziękuję” dużo częściej niż jeszcze rok temu.

Dodam jeszcze jedną rzecz, którą być może bardziej spostrzegawczy już wyłapali. W Akademii Dziecko to nazwa roli, dlatego piszemy ją zawsze z wielkiej litery. Podobnie jak Tutor czy Darczyńca, bo każdy uczestnik, niezależnie od wieku, rangi czy obowiązków jest w projekcie tak samo ważny.

KREATYWNOŚĆ

To już zasługa mojej dziesięcioletniej podopiecznej :). Jednym z założeń AP jest unikanie na zajęciach zwrotu “Nie możesz”. Zamiast tego lepiej  wskazać alternatywne dróg, pokazać, że można coś zrobić inaczej, na wiele różnych sposobów. Jednak aby przekonać do tego Dziecko, trzeba nieźle ruszyć głową! Zajęcia mają być dostosowane do indywidualnych potrzeb i zainteresować ucznia. Dobrze też, aby różniły się od znanych, schematycznych zajęć w szkole. Ta jedna godzina w tygodniu spędzona z wolontariuszem ma być atrakcją, czymś zaskakującym, nowym.

Takie nastawienie naprawdę rozwija kreatywność. Po pół roku przynosiłam na zajęcia własnej roboty gry  i edukacyjne łamigłówki, tworzyłam “escape room”  w klasie, a nawet wspólnie z Kasią (imię zostało zmienione na potrzeby bloga) kręciłam vloga oraz pozytywnie zakręcone plakaty! Jednocześnie byłam pod wrażeniem, jak wiele świetnych pomysłów wpada do głowy dziecka. Do tej pory trzymam w szufladzie quizy o różnych kontynentach i krajach, którymi byłam egzaminowana albo karteczki z dowcipami, które zostały naszym stałym przerywnikiem zajęć! A więc AP rozwija nie tylko kreatywność, ale także poszerza wiedzę!

Akademia Przyszłości

CAŁY ŚWIAT W JEDNYM SERCU

AP pokazała mi, że czasami aby pomóc całemu światu, wystarczy skupić się na jednej osobie albo zmienić coś na lepsze w małej, nawet kilku osobowej społeczności. Jak często czekamy z chęcią pomocy, bo może później zrobimy to lepiej, na szerszą skalę?

A dla rodzica to właśnie to jedno Dziecko oznacza cały świat. Całym światem jest dla początkującego ucznia jego klasa. Zyskanie akceptacji w tej  grupie ludzi to dla niego sprawa równie ważna jak wybory prezydenckie dla kraju albo rozwiązanie długoletniego konfliktu między państwami.

To my sami wartościujemy problemy. Te cudze często otrzymują niższą rangę niż nasze osobiste. Akademia uczy jak stanąć obok człowieka. Podać mu rękę i razem przejść na drugą stronę.

Takie wspólne pokonanie jakiejś bariery zmienia dotychczasowe myślenie. Nagle drugi człowiek, czasami zupełnie obcy staje się dla nas niezwykle ważny.

Ile “całych światów” wokół ciebie potrzebuje twojej pomocy? Ile galaktyk już ocaliłeś?

OBECNOŚĆ

Pomysłów na przeprowadzenie zajęć z Dzieckiem są tysiące! Można odrabiać lekcje, rozwiązywać trudności poprzez zabawę, grać w inspirujące gry, rozmawiać, słuchać, uczyć się nazywać emocje, poznawać siebie, robić pikniki, rozwijać pasje, budować wzajemne relacje… Ale najważniejsza w tym wszystkim jest po prostu obecność.

Dla Dziecka spotkanie z Tutorem staje się czymś ważnym nie tylko przez fajne spędzanie czasu, ale dlatego, że ktoś z początku obcy, starszy, dorosły, spoza szkoły przychodzi co tydzień specjalnie dla niego. Chce przeżyć z nim ten rok, będzie czekał po lekcjach pod klasą, wysłucha, poradzi, stanie się przyjacielem. I nie robi tego za pieniądze albo dlatego, że ktoś mu kazał. Przychodzi, bo uważa swojego podopiecznego za kogoś ważnego, dostrzega w nim potencjał, którego inni nie widzą i pomaga go wydobyć na światło dzienne.

Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że moja jedna godzina w tygodniu może być dla kogoś innego wartościowym prezentem.

PROSTOTA

Gdybyście mieli zabrać losowe Dziecko w fajne dla niego miejsce, to co by to było?

Park trampolin, aquapark, park linowy, tor dla gokartów, lodziarnia?

Tak, te wszystkie miejsca z pewnością ucieszyłyby Dzieci, ale nie bardziej niż na przykład… lokalna oczyszczalnia ścieków albo straż pożarna, w której można bezkarnie zrobić śmigus dyngus w środku roku!

Byłam w szoku, patrząc na roześmiane buzie Dzieci, które umiały się cieszyć z tak niepozornych rzeczy! A uwierzcie, że one codzienne zmagają się z poważniejszymi problemami niż niektórzy dorośli.

WŁASNY SPOSÓB NA ŻYCIE

A co jeśli rozwiązywanie zadanie z matematyki tylko na jeden narzucony z góry sposób sprawia, że potem życie też układamy nie po swojemu, ale tak jak wszyscy?

Ten rok pokazał mi, jak łatwo można zabić oryginalność Dziecka. Akademia stoi na jej straży :). Na zajęciach Dziecko dostaje nowe spojrzenie na pewne sprawy. Lekcje odbywają się według zasad uzgodnionych wspólnie, między Tutorem a podopiecznym, jest miejsce na odpowiednią dozę dyscypliny i wzajemnego szacunku, ale wszystko odbywa się dużo swobodniej i bardziej kreatywnie.

Każdy z nas miał chyba kiedyś ochotę zwyczajnie schować się przed światem pod ławką i to tam doczekać do końca lekcji, prawda? Czemu nie, uwierzcie, że pod ławką, przy ławce i na ławce rozmawia się i słucha tak samo dobrze. Oczywiście robiąc to z szacunkiem dla ławki i innych jej użytkowników.

Pamiętam jak z okazji Nowego Roku przyniosłam na zajęcia kartkę z narysowanym słoikiem i napisem: “Mój przepis na 2018 rok”. Powiedziałam do Kasi: Teraz zapomnij na chwilkę o tym, że jesteś córką, siostrą, uczennicą, koleżanką, uczestniczką Akademii. Spójrz na siebie, tylko jako na Kasię i pomyśl, co w tym roku przydałoby Ci się najbardziej. Jakie cechy chciałabyś posiąść, jakich umiejętności nauczyć? Jaką chcesz być Kasią w tym roku? Przecież Kasia jest Kasią właśnie dlatego, że pełni te, a nie inne role, powiecie… To musielibyście zobaczyć jej minę! Nagle pojawiły się przed nią nieznane możliwości, choć najpierw nie wiedziała co zrobić, jak do tego podejść. Bo przecież zawsze była zamknięta w określonej szufladzie. Jak każdy z nas. I jak większość z nas zapomniała, a raczej wcale nie wiedziała, że na tą Kasię (nie uczennicę, siostrę czy córkę) ma bardzo duży wpływ. Że może być inna jeśli chce. Może zmienić siebie, swoje nawyki, nie musi nikogo naśladować, być taka czy inna tylko dlatego, że ktoś przydzielił jej taką rolę.

Myślę, że każdy człowiek, a Dziecko szczególnie powinno mieć świadomość swojej unikalności, znać swoje niepowtarzalne cechy. Tymczasem Kasia mogła rozwiązywać działania tylko jedną metodą. Budować figury geometryczne, przerysowując tylko te z książki. Rysować jedynie to, co cała klasa. Nie wiedziała, że na szkolnym boisku można rozłożyć koc i zrobić piknik. Ludzie, którzy na każdym razem tak dziwnie się na nas patrzyli też nie wiedzieli. Bo nikt im wcześniej na to nie pozwolił albo nie pokazał. A szkoda, sama żałowałam, że piknikowałam na szkolnej trawie dopiero jako dorosła osoba.

ŚWIADOMOŚĆ SIEBIE

Oprócz zajęć w szkole czy wspólnych wyjazdów w towarzystwie Dzieci, Tutorzy przechodzą wcześniejsze szkolenie poprzedzone rozmową rekrutacyjną. Obie te rzeczy były dla mnie świetną frajdą, bo jak często w codziennej rutynie pytasz siebie o swoje mocne i słabe strony? Rozmawiasz z innymi ludźmi o swoich emocjach czy przeżyciach? Zastanawiasz się, jakie supermoce byłyby dla ciebie przydatne albo co zmieniłbyś na świecie?

To były naprawdę kształcące i rozwijające doświadczenia, które poleciłabym każdemu dorosłemu, nie tylko początkującym wolontariuszom.

Dzięki Akademii pogłębiłam świadomość siebie. Tak, jako Tutor pomagałam Dziecku, ale także wiele zyskiwałam. Na podstawie rozmowy i szkolenia Lider przydziela Dzieci do Tutorów na podstawie pokrewnych cech czy wspólnych zainteresowań.

Ja u Kasi często widziałam miniaturkę moich zachowań z przeszłości. Dopiero teraz odkryłam ich podłoże. Pomagając jej pokonać pewne bariery i słabości, nauczyłam się jak robić to lepiej w moich dorosłym życiu.

NOWE SPOJRZENIE

Każdy ocenia każdego i sam jest jakoś oceniamy. Nie zatrzymamy tego ani od tego nie uciekniemy. Czasami są nawet pewne plusy bycia ocenianym. Możemy się poprawić albo dowartościować. Tylko, że jako dorośli mamy do tego większy dystans. Już wiemy, że nie dogodzimy każdemu i to, że ktoś myśli, że nasza fryzura jest staromodna, wcale nie oznacza, że musimy ją od razu unowocześniać. Mam przynajmniej nadzieję, że tak myślimy ;).

W tym roku zobaczyłam, że Dzieci postrzegają to inaczej. One są bardzo wyczulone na opinie innych, bo jako dzieci nadal uczą się samych siebie, próbują siebie jakoś określić, ustawić w społecznej układance, dopasować się do jakiegoś środowiska. Trudno zrobić to samemu, lepiej posłuchać starszych. Najgorzej jak ci starsi nieostrożnie rzucają w stronę Dzieci konkretne określniki, które dla Dziecka są bardzo raniące. Ale skoro dorośli mówią, że jestem agresywny, trudny i nieposłuszny to chyba taki jestem i taki muszę być. Skoro inne dzieci kpią ze mnie, kiedy się śmieję, przestanę się nawet uśmiechać i wymieniać z innymi kontakt wzrokowy. Widocznie mi nie wolno się śmiać.

Powyższe przykłady są prawdziwe.

Oczywiście pani w szkole czy mama nie wymyślają sobie złych zachować Dziecka. Dzieci zgłaszane do programu borykają się z różnymi problemami.

Nowe spojrzenie, jakie zyskałam opierało się na dwóch filarach. Po pierwsze, każde takie złe zachowanie ma jakąś przyczynę. Gdzieś, coś, kiedyś. Trudno wygrzebać w pamięci, a co dopiero nazwać i przekazać Tutorowi. A jednak wspólnymi staraniami czasami się udaje, tylko trzeba chcieć to wygrzebać, nazwać, oswoić, rozłożyć na czynniki pierwsze i pomyśleć, jak naprawić. W Akademii jest na to czas, w szkole często go po prostu brakuje. Po drugie, żadne Dziecko nie jest tylko agresywne, wycofane albo niestabilne emocjonalnie. Oprócz tego jest niesamowicie kreatywne, ciekawe świata, uzdolnione plastycznie, kulinarnie, naukowo albo ma rozbrajające poczucie humoru.

Odkrywajmy i oceniajmy innych przez różne pryzmaty! Każdy z nas jest przecież tak bardzo różny, ciekawy i niepowtarzalny!

To jak, fajna ta Akademia Przyszłości, nie? Choć czasem bywało stromo pod górkę, na szczycie widoki były piękne! Jeśli macie jakieś pytanie, możecie zostawić je w komentarzach, napisać maila albo wiadomość na Facebooku.

Obiecuję, że następne posty będą już podróżnicze!

Miłego dnia!