Na biegunie zimna w augustowskie noce- Biebrza, Augustów, Suwałki, Wigry
Tak samo jest i tym razem :). Zapraszam zatem do relacji ze spotkania z królem Biebrzy, nieplanowej wizyty nad Wigrami i zapoznaniu z Krainą Pięciu Miast.
Wyruszamy z Białegostoku i kierujemy się w stronę Augustowa. Po drodze przeglądam mapy, zebrane foldery, broszury. Po co pędzić na nocleg, jeśli dzień dopiero się zaczął i po drodze można zobaczyć coś ciekawego. W końcu znajduję! Osowiec– serce Biebrzańskiego Parku Narodowego, nawiasem mówiąc, największego w Polsce. Nie odwiedziliśmy Narwiańskiego, to jedziemy nad Biebrzę!
W siedzibie parku dostajemy potrzebną w zwiedzaniu mapkę i wybieramy trasę ok. 2,5 km, która przebiega przez ciekawe skupiska roślinne oraz zawiera dwa punkty widokowe.
Mijamy betonowe bunkry wystające z warstwy soczystej zieleni. Biebrzański Park Narodowy to nie leśne gęstwiny i ciemne bory. To hektary bujnej, krzaczastej roślinności bagiennej, które ciągną się między zakolami Biebrzy aż po horyzont. Pogoda średnio sprzyja spacerom. Przelotnie pada deszcz, wieje silny wiatr. Pomimo to podziwiamy malutkie jaszczurki przecinające nam drogę, zachwycamy się kolorowymi, polnymi kwiatami, wspinamy się na drewniane wieże widokowe, skąd wypatrujemy dzikich gęsi.
Kiedy wsiadamy do auta czujemy zawód. Chcieliśmy zobaczyć łosia, a tu tylko rośliny i rośliny. Nie ma się jednak co dziwić, kiedy przyjeżdża się nad Biebrzę w środku dnia. Łoś przecież nie będzie na nas czekał przy drodze, ale… zawsze warto spróbować.
Znowu patrzę na mapkę i dostrzegam wieżę widokową niecały kilometr od parkingu.
– Nie ma sensu tam jechać, będzie widać to samo…
– Jedźmy do Augustowa…
– Ale jak już TU jesteśmy?
Jedziemy, punktu widokowego ani widu ani słuchu. Nagle z lasu wyłania się mężczyzna z pokaźnym obiektywem fotograficznym.
– Chodźcie! Nad rzeką właśnie stoi łoś!!!
Na spektakl przepłynięcia rzeki niestety się spóźniliśmy, ale i tak mieliśmy szczęście dostrzec króla Biebrzy na drugim brzegu. Jadł sobie niespiesznie listki jakiegoś drzewa, coraz głębiej chowając się w gęstwinie. Kiedy już zupełnie straciliśmy go z oczu, szczęśliwi ruszyliśmy do Augustowa.
Augustów to zwyczajne miasteczko z łatką “kurort”. Nie wyróżnia się architekturą ani zabytkami, ale za to posiada piękne nadbrzeże nad Kanałem Augustowskim i stanowi świetną bazę wypadową w okoliczne atrakcje. Stąd można też łatwo pojechać na wycieczkę do Wilna czy Rygi.
Z bazy gastronomicznej polecam bar “Bartek”, serwują tam pyszne schabowe (trzeba czasami zrobić przerwę od regionalnych kibin i babek ziemniaczanych :)).
Jedynym minusem pobytu na Suwalszczyźnie jest doskwierające mi zimno. Nie sądziłam, że w połowie lipca będę chodziła po mieście w pięciu warstwach ubrań, chuście pod szyją i kapturze na głowie. Brrrrr. Ale to już nie jest zależne ani do mnie ani mieszkańców. W końcu Suwałki i okolice to Polski biegun zimna.
Centrum Augustowa |
Kanał Augustowski |
Centrum Suwałk |
A może by tak kiedyś wybrać się na szlak św. Jakuba? |