A gdyby tak zamieszkać w PORTUGALII?

Co o tym sądzicie? W listopadzie takie myśli przechodzą mi przez głowę średnio raz dziennie. Tym bardziej jak zajrzę do mojej mózgowej zakładki: “Wspomnienia z Portugalii”. W tym roku przybyło mi ich całkiem sporo.
 
Przede wszystkim przez kilka dni mieszkałam w prawdziwym portugalskim domu, zgłębiając tajniki życia w kraju Fado. 

Kto ciekawy, jak się tam żyje?


Moje kilkudniowe portugalskie życie rozpoczęło się w pewne czerwcowe przedpołudnie kiedy wylądowałam na lotnisku w Faro. Choć właściwie można przyjąć za początek już moment wylotu z Porto, bo w samolocie było 95% Portugalczyków. 
 
Zamieszkałam na cztery dni w portugalskim domu w Carvoeiro. To malutka miejscowość, niedaleko Portimao czy Lagoa.
 


Sam dom zaprojektowała w latach 80-tych architektka z bardziej północnego zakątka Europy, która za cel obrała sobie jednak jak najlepsze odwzorowanie portugalskiej kultury i stylu. 

 

Powstała rozłożysta, parterowa budowla, z uwielbianą przeze mnie ceglastą dachówką, z kilkoma tarasami i białą elewacją, odbijającą promienie słońca. Ulubionym miejscem bezsprzecznie stał się taras na dachu, o nieregularnym kształcie, z widokiem na ocean, do którego prowadziły schody udekorowane azulejos.  Szczyt moich marzeń po prostu! 🙂

 

 

Jak wygląda dom w Portugalii?
 
Portugalskie domy mają cechy wspólne dla domów wszystkich krajów Europy Południowej. Na podłodze najczęściej są tylko kafle, bo ze względu na wysokie temperatury przez cały, nie jest potrzebne “ogrzewanie” wnętrz, np. przez zastosowanie drewna czy dywanów. Za to w salonie często znajduje się kominek, na wypadek znacznego ochłodzenia w styczniu (do 10 stopni powyżej 0). Tarasy najczęściej chowają się w podcieniach, których kolumny porastają oblepione kwiatami pnącza. Często są to te same gatunki, które możemy spotkać w Polsce. Tyle że u nas jeden kwiat hibiskusa to już święto dla ogrodu, a w Portugalii roślina ta często porasta zwykłe nieużytki. 

Okna najczęściej są wyposażone w masywne rolety, chroniące przed letnim upałem lub zimowym wiatrem i siatki, bo w ogrodzie można spotkać małe jaszczurki. 
 
Jak wygląda ogród w Portugalii?
 
Portugalska ziemia, przynajmniej ta na Algarve, jest czerwona, wypalona słońcem do granic możliwości i przypomina raczej skorupę niż glebę uprawną spotykaną w Polsce.
 
Ale jakbyście zobaczyli plony, które wydaje… To tylko byście pozazdrościli Portugalczykom tych dorodnych pomidorów, ogórków, papryki czy cukinii. Choć zazdrość to złe uczucie, dodam jeszcze pomarańcze, nektarynki, limonki i figi, rosnące za kuchennym oknem. 
 
Technika uprawy warzyw i owoców nieco różni się od naszych przyzwyczajeń. W przydomowych ogródkach sadzi się warzywa w kręgach, wokół drzew owocowych. 
 
Oprócz warzyw i owoców rosną tam oczywiście palmy, pięknie pachnące krzewy kwitnące oraz drzewa o kwiatach przypominających szczotki do czyszczenia butelek. 
 
Wieczorny spacer między nimi, kiedy aromaty są najbardziej intensywne, kojarzy się z przechadzką po tajemniczym ogrodzie. 
 
 
Życie towarzyskie i społeczne

 

Portugalczyków odebrałam jako naród bardzo tolerancyjny. Nie wyobrażam sobie Polaków, którzy w jednej miejscowości sąsiadują jednocześnie z tak wieloma narodowościami, nie tylko z Europy, ale także z Azji i Afryki. 
 
Na Algarve mieszanka kulturowa sprawdza się jednak bardzo dobrze i zgodnie. To obszar Portugalii, gdzie żyje bardzo wielu ludzi, którzy opuścili swoje rodzinne kraje dla piękna tego wybrzeża. 
 
W miasteczkach są miejsca do lokalnych spotkań, festiwale dla dzieci, uroczystości, w które angażują się wszyscy, niezależnie od narodowości. Jest tylko problem z nauką portugalskiego. Portugalczycy tak dobrze znają angielski, że najczęściej rozmawiają z przyjezdnymi w tym języku.
 
W przeciągu ostatnich lat powstało wiele międzynarodowych szkół i przedszkoli. Toczy się normalne, wielokulturowe życie z widokiem na szafirową taflę oceanu. 
 

Zakupy i codzienne sprawunki

 
Markety znajdują się na obrzeżach miast. Są to dobrze znane nam firmy, tylko o zmienionych nazwach. To, co mnie zdziwiło, to fakt, że w większości z nich przy wejściu jest kawiarnia należąca do danej marki. 
 
Portugalia wprowadziła też ciekawy system administracyjny. Każdy obywatel ma własne konto w krajowym systemie internetowym, gdzie posiada wgląd do wszystkich płatności- od rachunków i podatków, po transakcje ze stacji paliw, a nawet policyjne mandaty. Wszystko w jednym miejscu. To ograniczenie biurokracji znacznie ułatwia życie emigrantom osiedlającym się w kraju.
 
Odległości między małymi a większymi miejscowościami są niewielkie, jednak dobrze mieć własny samochód. Miasteczka takie jak Carvoeiro są nastawione głównie na turystów i ciężko załatwić w nich sprawy bankowe czy zdrowotne.

 

Spacery i czas wolny

 

Najczęściej spaceruje się po klifach. W miasteczkach znajdują się drewniane kładki, które ciągną się kilometrami, można z nich zbaczać i odkrywać położone niżej jaskinie. Oprócz tego są wydeptane, dzikie ścieżki pośród gęstej roślinności. Choć czasami przejście nimi nie należy do najprostszych i najbezpieczniejszych, widoki zapierają dech w piersiach. Złote klify Algrave nie pozwalają oderwać od siebie oczu.
 
 
 
Wieczory to natomiast idealna pora, by podziwiać zachody słońca w małych, bezludnych zatoczkach. Chmury urządzają tam prawdziwe spektakle, a łagodny szum oceanu koi zmysły, przygotowując do snu.  
 
 

 

W weekendy można wybrać się na rodzinny rejs po oceanie, aby obejrzeć miasteczka w innej perspektywy, odgadnąć kształty mijanych skał lub poznać niedostępne z lądu jaskinie czy zatoki.
 

 


Jedzenie i święta

 
Dominują ryby i owoce morza. Rzadko jada się mięso. Jest łatwy dostęp do warzyw oraz owoców z lokalnych gospodarstw. Na śniadanie można więc do woli pić świeżo wyciskany sok pomarańczowy. 
 
Portugalczycy uwielbiają też słodycze. Szczególnie te przypominające nasze pączki, tylko z masą jajeczną w środku. Ta sama pyszna masa znajduje się też w pasteis, czyli tradycyjnych portugalskich ciastko-babeczkach, o których opowiem więcej przy okazji lizbońskich relacji.
 
Święta nie są tak hucznie obchodzone jak u nas. Na Wigilię przygotowuje się najczęściej jednogarnkowe danie z dorszem, a na deser suszone owoce w bardzo słodkim nadzieniem z kandyzowanej skórki i orzechów. Świąteczną kolację można skonsumować nawet na tarasie. Na Algarve śnieg jest rzadkością, dlatego w Nowy Rok zamiast zabaw na śniegu, częściej organizuje się pikniki na trawie.
 
 
 
Mogłoby się wydawać, że życie na Algarve to bajka. Po tych trzech dniach sama miałam takie wrażenie i chęć zostania w tym raju na dłużej. Rzeczywiście żyje się znacznie wolniej, spokojniej, bez codziennej gonitwy, nerwów, pośpiechu. Codzienność, choć nie pozbawiona zmartwień i przeciwności, jest na pewno bardziej beztroska oraz malownicza, bo z prawie każdego zakątka widać ocean, a na niebie zawsze jest słońce. Tylko przez kilkanaście dni w roku pada deszcz lub niebo pokrywa żółtawa warstwa piasku, który został tu przywiany z Afryki, jako pozostałość burzy piaskowej.
 
A jednak nie zamieniłabym Polski na Algarve. Choć często przeklinam listopadową ciemność czy grudniowe zimno, lubię złote parkowe aleje i zieloniutkie pączki krzewów, na które czeka się całą zimę.
 
Raj nie jest zasługą samej pięknej natury, ale codziennych starań ludzi, którzy go tworzą. Jeśli tylko będziemy chcieli, odnajdziemy go nie tylko na Algarve, ale także w Polsce.